WIG20 spadł co prawda tylko o 0,3 proc., WIG o niecałe 0,6 proc., ale już indeksy mniejszych spółek mWIG i sWIG skończyły poniedziałkową sesję od 0,7 do 1,4 proc. na minusie. A to już sporo.
W statystykach giełdowych znów przeważali spadkowicze i to wyraźnie - było ich prawie 200 przy zaledwie niecałej setce spółek rosnących. A więc na parkiecie bez zmian.
Inwestorzy po raz kolejny wykazali się animuszem tylko rano - znowu notowania zaczęły się na plusie i to solidnym i znowu nie zdołały utrzymać tego poziomu.
Porażka kupujących jest tym bardziej dotkliwa, że poniedziałek był ostatnią sesją w drugim kwartale i wielu inwestorów instytucjonalnych powinno być zainteresowanych podrasowaniem cen na zamknięciu. Nic z tych rzeczy, znów zabrakło im sił.
Niestety nic nie zapowiada, by na parkiecie we wtorek miało się coś odmienić. Niewyraźne zakończenie poniedziałkowych notowań w USA (tam inwestorzy nie przekonali się do zakupów nawet pomimo umiarkowanie pozytywnych danych makroekonomicznych) oraz wciąż wysokie ceny ropy naftowej mogą zwiastować ciąg dalszy osuwania się indeksów w Warszawie.