Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Barembruch
|

Mylący optymizm?

0
Podziel się:

Przed nowym tygodniem na warszawskiej giełdzie wielu inwestorów zapewne zadaje sobie pytanie o ile jeszcze musi spaść rynek, by dotrzeć do twardego dna.

Mylący optymizm?

Przed nowym tygodniem na warszawskiej giełdzie wielu inwestorów zapewne zadaje sobie pytanie o ile jeszcze musi spaść rynek, by dotrzeć do twardego dna.

Bo niestety wiele wskazuje na to, że po trzech tygodniach przeceny na parkiecie tego dna jeszcze nie osiągnęliśmy. I to mimo, że od poniedziałku do piątku indeks całego rynku WIG spadł o prawie 5 proc., zaś indeksy średnich i małych firm - aż o 7-8 proc.

Co prawda WIG dotarł już prawie do granicy 55 tys. pkt. - czyli do dna z połowy sierpnia tego roku - ale niestety na rynku utrzymują się wciąż wysokie obroty. W skali tygodnia co prawda nie wzrosły, ale i nie zmalały, co oznacza, że impet sprzedających jest wciąż dość duży, a na parkiecie utrzymuje się duża rozbieżność opinii - wielu inwestorów wchodzi na rynek, wierząc, że dno jest blisko, ale nie brakuje sprzedających, którzy obawiają się dalszych spadków.

Co prawda w cotygodniowej ankiecie warszawskiej giełdy większość analityków opowiedziało się za wzrostem cen w nadchodzącym tygodniu, ale to akurat nie jest najlepszą rekomendacją do kupowania akcji. Po pierwsze dlatego, że wskazania z ankiet bardzo często bywają antybarometrem nastrojów. Po drugie dlatego, że dno spadków zwykle przychodzi w najbardziej niespodziewanym momencie, wtedy, gdy większość obserwatorów i inwestorów nie liczy na to. Jeśli rzeczywiście czekają nas kolejne spadki, to WIG powinien zatrzymać się w okolicach 50 tys. pkt. - czyli jeszcze 10 proc. poniżej obecnego poziomu. Tam znajdują się dołki ze stycznia i marca bieżącego roku.

Skrajnie pesymistyczne są nastroje na rynku małych i średnich spółek. Ich indeksy mWIG i sWIG już teraz spadły do poziomów z marca tego roku. I to przy wysokich obrotach. Ale tu prognozowanie dalszego rozwoju sytuacji jest już całkiem karkołomnym zajęciem, bo na tym rynku liczą się dziś tylko emocje, nie ma więc sensu szukać racjonalnych przesłanek na rzecz kontynuacji bessy bądź odbicia. Choć biorąc pod uwagę, że od szczytów małe i średnie spółki straciły już jedną trzecią swej wartości, należałoby się spodziewać, że dno jest tuż-tuż.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)