We poniedziałek na parkietach europejskich dominowały spadki. Główną ich przyczyną była powracająca obawa inwestorów o możliwość podwyżek stóp procentowych w Chinach i Indiach.
Graczom nie pomogły nawet lepsze od oczekiwań dane o produkcji przemysłowej w USA. Indeksy na giełdach w Europie Zachodniej przez większość dnia utrzymywały się pod kreską, a spadki przekroczyły 0,7 procent.
Na GPW sytuacja wyglądała podobnie, indeks WIG20 już na początku sesji przebił poziom 2400 punktów i w trakcie sesji utrzymywał się blisko porannych minimów. Ostatecznie indeks dużych spółek zakończył poniedziałkową sesję spadkiem o 0,95 procent. Mocno wzrosły obroty, które przekroczyły wczoraj 1,6 mld złotych.
W przypadku małych i średnich spółek spadki sięgnęły -0,53 procent oraz -0,24 procent. We wtorek słabiej radziła sobie nasza waluta, złoty w związku z giełdowymi zawirowaniami stracił wobec głównych walut. Na rynku surowcowym mocno taniała ropa, której cena spadła wczoraj o ponad 1 procent, baryłka ropy kosztuje teraz 80 dolarów.
Na Wall Street w poniedziałek, przez większą część sesji dominowały spadki, chociaż ich skala z upływem czasu mocno się ograniczyła, a finalnie indeksy DJIA oraz S&P500 zakończyły sesję na niewielkich plusach. Trudno dziwić się graczom, z jednej strony lepsze oczekiwań dane makro przeplatały się z możliwością utracenia przez USA ratingu kredytowego AAA, stąd brak rozstrzygnięć na Wall Street.
Po długiej wzrostowej serii na giełdach wreszcie przyszedł moment, w którym do głosu doszli sprzedający. Po jednej sesji ciężko jest ocenić, czy mamy do czynienia z początkiem kolejnej fali spadkowej czy też z chwilowym pogorszeniem nastrojów. Znamienne jest jednak to, że pomimo nienajgorszych wiadomości chętnych do kupowania akcji nie jest zbyt wielu. Przed nami dzisiejsza wieczorna decyzja FOMC, która będzie w centrum uwagi inwestorów, można się zatem spodziewać raczej spokojnej sesji w Europie.