O ile przed sesją można się było zastanawiać, czy gracze obstawiający krótkie pozycje na kontraktach nie będą chcieli zdołować rynku, o tyle już pierwsze minuty notowań dały jasną odpowiedź, co do kierunku dzisiejszych notowań.
Wzrastający bardzo dynamicznie LOP od rana nie pozostawiał złudzeń, że na rynku dominują długie pozycje. Pomimo kilku koszykowych zakupów, na parkiecie dominował rynek kasowy. Terminowy wyznaczał tylko zakres wzrostów. Obrazują to obroty. Właściciela zmieniły dziś akcje za równowartość 1,5 mld zł, zaś na kontraktach wartość ta wyniosła niewiele ponad 1,6 mld zł i to w sytuacji, gdy liczba otwartych pozycji wzrosła dziś grubo powyżej 3 tys.!
Dobremu zakończeniu sesji w Warszawie pomógł niewątpliwie wzrost za oceanem, gdzie mieliśmy wzrosty na Dow Jonesie ponad 0,5 proc. na otwarciu notowań. Choć korelacja z giełdami zagranicznymi jest nieco złudna. Wzrost w Czechach wyniósł dziś na rynku akcji 1 proc., zaś węgierski BUX zyskał 1,4 proc. WIG20 „zrobił” dziś z kolei 3,6 proc. Ze świecą szukać takiego byczego parkietu na świecie jaki mamy w Warszawie.
Kontrakty FW20U6 przekroczyły dziś wartość 3200 pkt. co przy zamknięciu się WIG20 na poziomie 3183 pkt. daje jeszcze solidny margines do wzrostów. Spośród największych spółek na wartości nie zyskały jedynie walory Biotonu i Netii. Pozostałe spółki znacznie zwyżkowały zaliczając często zwyżkę o ponad 5 proc. Najzabawniejszy był jednak wzrost o 5,6 proc. na akcjach Orbisu. Na koniec dnia walory spółki kosztowały 48,6 zł, zaś CDM Pekao upubliczniło dziś rekomendację w której zaleca redukowanie akcji spółki. Orbis analitycy wycenili na 38,4 zł. Trudno o bardziej jaskrawy przykład ignorowania przez rynek złych informacji. Choć dziś do wzrostu nie było potrzeba nawet tych dobrych. Czas odkurzyć podręczniki do analizy technicznej, bo wraca ona do łask.