WIG20 dzień rozpoczął od zwyżki o prawie 1 proc., co było konsekwencją wczorajszej byczej sesji na Wall Street. Europa żyje problemami greckimi, którymi Amerykanie kompletnie się nie przejmują. Wczoraj w sposób wyraźny to udowodnili. W konsekwencji inwestorom na naszym rynku nie pozostawiono większego wyboru – trzeba dalej kupować.
W przyszłym tygodniu rozpocznie się za oceanem sezon publikacji wyników kwartalnych, który powinien tchnąć nowe życie w rynek akcji, który ostatnimi czasy tkwi niczym w letargu. Oczekuje się pozytywnych sygnałów, przede wszystkim liczyć się będą prognozy na przyszłość, które mają za zadanie rozjaśnić bardzo jak dotąd zamglony widok na drugie półrocze tego roku.
Ciekawsze ruchy były domeną rynku walutowego, gdzie NBP po raz pierwszy od listopada 1999 r. interweniował. Intencja Banku Centralnego po ostatnich wypowiedziach jego przedstawicieli jest bardzo dobrze znana – należy ograniczyć szybkość aprecjacji złotego. Dzisiaj wiele się pisało o tym w mediach, które przytaczają podobne komentarze ze strony Ministerstwa Finansów czy RPP. Dzisiaj wiceminister finansów Dominik Radziwiłł nie wykluczył wspólnej akcji MF z NBP. RPP była tutaj odmiennego zdania i choć jej członkom siła złotego się nie podoba, to nie uważali oni interwencję w tym momencie za zasadną.
Czy zakup 9 mln euro coś zmieni? (podobno na taką kwotę opierała interwencja) Dzisiaj na wykresie reakcja rynku była wyraźna i krótko po południu kurs EUR/PLN czy USD/PLN wystrzeliły na północ. Historia jednak dowodzi, że ciężko jest zatrzymać trend. NBP wspólnie z Ministerstwem Finansów może go spowolnić i nieco „poszarpać", ale warto spojrzeć na skuteczność SNB, który franka pomimo swoich szczerych chęć i zaaplikowanych środków nie może osłabić.