Po piątkowych rekordach, dziś inwestorów może spotkać niemiła niespodzianka. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych dniach będziemy świadkami dość mocnej korekty, co jednak nie zmienia oceny rynku, który w dłuższej perspektywie nadal powinien zyskiwać na wartości.
Właściwie wszystko o wydarzeniach z piątku napisałem w poprzednim komentarzu. Wyciąganie indeksu WIG20 w momencie, gdy wygasa seria kontraktów, zawsze niesie ze sobą pytania o konsekwencje takiego faktu. Zwykle rynek po takich „cudach" wraca do swoich „naturalnych" poziomów. Po prostu nic w przyrodzie nie ginie, a kosze zleceń nie są w stanie na dłuższą metę utrzymać wzrostów. Będzie to dziś z pewnością jeden z argumentów za korektą.
W ostatnich miesiącach zresztą rynek bardzo często, po osiągnięciu rekordowych poziomów cofał się nieznacznie, by za chwilę bić kolejne. Ostatnią taką dynamiczną przecenę obserwowaliśmy pod koniec lutego, kiedy to WIG20 z poziomu 3600 pkt., zjechał do blisko 3200 pkt. Również z poziomu 3600 pkt. rozpoczął się ostatni atak byków, co pozwala szukać tam maksymalnego zakresu korekty ostatnich wzrostów.
W tym krajobrazie informacji świadczących o przecenie jest jednak jeden fakt, który jej przeczy. Mam na myśli ostatni odczyt wskaźnika Wigometr. Wzrost wskaźnika świadczy o tym, że w ciągu tego tygodnia możemy być świadkami kolejnych rekordów. Z drugiej strony w badaniu, które przeprowadza GPW nadal utrzymuje się przewaga pesymistów.
Zarządzający funduszami inwestycyjnymi spodziewają się spadków? No to mają problem dziewczyny i chłopaki. Wobec ostatniego napływu środków do TFI mogą co najwyżej powstrzymywać się przed zakupami akcji. Sprzedać nie mają prawa, bo konkurencja czeka tylko na takie posunięcia.
Reasumując, nawet jeśli w tym tygodniu będziemy świadkami przeceny, to będzie ona wykorzystana do odkupienia taniejących akcji. Oczywiście pojawią się komentarze odnośnie inflacji w Polsce i USA, a co za tym idzie możliwej podwyżce stóp procentowych. Odnoszę jednak wrażenie, że zarówno w USA, jak i w Polsce, jest to już zdyskontowane i może wywołać zaledwie techniczną korektę notowań. Wcześniej jednak indeksy zanotują kolejne szczyty hossy, ku rozpaczy owych 57 proc., które spodziewało się spadków w tym tygodniu.