Optymizm przed komunikatem Fed był jednak bardzo stłumiony - indeksy po prostu odrobiły straty z wtorku.
Popatrzmy teraz na raporty makro. Dane o rozpoczętych budowach domów były zbliżone do oczekiwań. Ich ilość wzrosła o 8,9 proc. (nieco mniej niż oczekiwano) po spadku w poprzednim miesiącu o 10,1 proc. Zdecydowanie lepiej jednak wyglądały pozwolenia na budowę - ich ilość wzrosła o 6,1 proc. (oczekiwano 3,3 proc.). Nie było to jednak nic nadzwyczajnego. Dane o inflacji od dawna są lekceważone, ale tym razem, po sporym wzroście PPI, nieco się ich obawiano. Okazało się, że inflacja CPI wzrosła jak oczekiwano o 0,4 proc. m/m i 1,8 proc. r/r. To chyba najbardziej pomagało bykom.
Komunikat po posiedzeniu FOMC nie wniósł nic nowego do obrazu sytuacji. Prawdę mówiąc nie widziałem w nim nic nowego - był praktycznie takie sam jak poprzedni. Stopy pozostaną na „wyjątkowo niskimi poziomie" przez „czas dłuższy". Ożywienie jest powolne, rynek pracy słaby, ale się poprawia. Inflacja nie jest na razie groźna. W sumie nic nowego. Pierwszą reakcją rynku akcji było niewielkie osunięcie indeksów, po paru minutach wszystko wróciło do stanu sprzed publikacji komunikatu, ale potem indeksy znowu się osunęły kończąc dzień kosmetycznymi zwyżkami. W zasadzie nie wiadomo nawet dlaczego. Wyglądało to tak jakby po prostu nie było wystarczających powodów do pokonania przez indeks S&P 500 oporu na poziomie 1.115 pkt.
W nocy do głosu doszli zwolennicy dolara i kurs dosłownie się załamał. W agencjach informacyjnych widzę tylko sprawę obniżenia ratingu Grecji przez agencję Standard & Poor's i komunikat Fed, ale to drugie jest kompletnie niepoważne, bo Fed nie powiedział nic, czego gracze by już nie wiedzieli. Trochę też dziwne jest to, że z takim opóźnieniem widzimy reakcję na obniżenie ratingu Grecji (rating obniżono wczoraj wczesnym wieczorem). To może szkodzić surowcom, a przez to i indeksom w Europie.
GPW rozpoczęła środowa sesję neutralnie, co było osiągnięciem byków, ponieważ neutralne zakończenie wtorku było ewidentnie sztuczne. Graczom z obozu byków pomagał delikatny optymizm emanujący z innych giełd. Już po godzinie ten optymizm się jednak zwiększył, co doprowadziło i u nas do wzrostu WIG20. Był on systematyczny, ale dotyczył tylko dużych spółek. MWIG40 trzymał się blisko poziomu wtorkowego zamknięcia. Po publikacji danych w USA WIG20 usiłował ruszyć na północ, ale nic z tego nie wyszło i sesję zakończyliśmy kosmetycznym wzrostem z małym obrotem w tle. Wygląda to tak jakby gracze chcieli doczołgać się do końca tygodnia, w którym wygasają kontrakty.