Po bardzo złym tygodniu, tygodniu o statystycznie największym spadku od marca br, poniedziałkowa sesja rozpoczęła się pod wpływem niekorzystnych zamknięć w USA i Japonii.
Po otwarciu w okolicy 3560 pkt. WIG20 na porannej fali optymizmu próbował sforsować poziom 3600 pkt. Rajd ten zakończył się jednak niepowodzeniem i po godzinie 11-tej rynek skierował się już wyraźnie w dół. Wprawdzie między 15-tą i 16-tą nastąpił jeszcze jeden atak, lecz zakończony zaledwie na poziomie 3580 pkt. W samej końcówce strach wzniecony przez chwilowe osłabienie w USA ściągnął WIG20 na zamknięciu do najniższego poziomu dnia - 3543 pkt.
Sprawcami spadków były dziś banki, ale z perspektywy ostatnich 2-óch tygodni to głównie KGHM zawdzięczamy ponad 300 pkt. osłabienie WIG20. Ta z kolei słusznie zareagowała na mocną przecenę surowca - z ponad 3,50$ za funt jeszcze dwa tygodnie temu, do poniżej 3,20. Dziś na otwarciu Nowojorskiej Giełdy Metali (NYMEX) płacono zaledwie 3,05$. A doszło do tego, pomimo słabnącego przecież dolara, więc realnie cena miedzi, np. w przeliczeniu na euro spadła znacznie bardziej, na pewno poniżej sierpniowego dołka. Przyczyną tego osłabienia jest znaczne zmniejszenie importu metalu przez Chiny.
Największym zagrożeniem dla WIG20 jest właśnie spadająca cena miedzi. O ile bowiem sytuacja gospodarcza, czy też oberwanie cen w USA wydają się być już na wyczerpaniu i spodziewać się można przełomu w tym tygodniu, to tak tani metal jak obecnie, może pociągnąć kurs KGHM grubo poniżej 100 PLN.
Patrząc szerzej na rynek widzimy nadal relatywnie słabsze średnie i małe spółki. Pamiętajmy jednak, że wyceny wielu z nich były mocno spekulacyjnie zawyżone. Spadki, których jesteśmy właśnie świadkami pozwolą je urealnić. Na tak nerwowej fali wyprzedaży tracą niemal wszystkie spółki, bez względu na dobre wyniki czy pozytywne informacje. Niektóre z nich warto już akumulować, bo gdy nastroje ulegną zmianie, kupno pociągnie kursy w górę.