Jednak kontynuacji wzrostów nie zobaczyliśmy. Indeks WIG kolejny raz skapitulował pod poziomem 50 tysięcy punktów. Realizacja zysków w pierwszej fazie dotykała przede wszystkim największe spółki GPW. W drugiej połowie sesji podaż mocniej zasygnalizowała swoją aktywność w segmencie mid caps, a indeks mWIG40 tracąc ostatecznie 1,52 procent wyrósł na lidera zniżek.
Jeszcze przed rozpoczęciem notowań, można było mieć nadzieję, iż warszawskie byki wykorzystają zielone światło ze strony rynków rozwiniętych i skutecznie zaatakują poziom 50 tys. pkt. na WIGu. Wyzwaniem dla kupujących jest również spadkowa linia trendu na WIG20, która przebiega w okolicach strefy 2.400-2.420 pkt. Jednak po ubiegłotygodniowym rajdzie w górę, inwestorów skusiła perspektywa realizacji zysków. Pokusę tą potęgowała narastająca niepewność związana z nieprzewidywalną reakcją amerykańskiego rynku akcji na środową decyzję FEDu. Inwestorów nie przekonały do kupowania akcji weekendowe informacje, iż ze startu o fotel prezesa Rezerwy Federalnej wycofał się Lawrence Summers, który uznawany jest za zwolennika wyższych stóp procentowych (tzw. jastrzębie podejście). Bez większego znaczenia dla GPW była również sobotnia informacja świadcząca o spadku ryzyka politycznego w związku z podpisanym porozumieniem pomiędzy Rosją, a USA w sprawie likwidacji broni chemicznej w Syrii.
Najsłabszy mWIG40
W drugiej połowie wczorajszej sesji podaż zaznaczyła swoją obecność wśród spółek średniej kapitalizacji. Patrząc przez pryzmat sytuacji technicznej indeksu mWIG40 na pierwszy plan wysuwa się strefa oporu w przedziale 3.200-3.250 pkt. (szczyty z sierpnia br.). We czwartek ubiegłego tygodnia indeks mWIG40 podszedł pod ten opór, jednak do ataku na nowe maksima cenowe nie doszło. Inwestorzy mają bowiem w pamięci słabe zachowanie tego rynku w drugiej połowie sierpnia i na początku września. Struktura deprecjacji z tego okresu nie wyklucza bowiem, iż spadkowa korekta będzie jeszcze kontynuowana.
Apple zaszkodziło indeksowi Nasdaq
Problemy z kontynuacją wzrostów obserwowaliśmy wczoraj również na Wall Street. Indeks S&P500 po wysokim otwarciu i muśnięciu poziomu 1.700 pkt. poddał się spadowej korekcie. Rynkowi ciążyły przede wszystkim akcje Apple. Kurs _ jabłuszka _ obsunął się o ponad 3 procent i był najsłabszym papierem wśród blue chips. Wprawdzie sesję nie można jednoznacznie ocenić negatywnie (indeks grupujący spółki tradycyjnej gospodarki, Dow Jones zyskał 0,7 procent), jednak z uwagi na jutrzejsze posiedzenie FEDu, na rynku z pewnością pojawi się niepewność i chęć do krótkoterminowej realizacji zysków. Za takim scenariuszem przemawia dzisiejszy poranny ujemny poziom amerykańskich futures (-0,15 procent) i spadek indeksu japońskiej giełdy Nikkei o 0,3 procent.