Piątkowa sesja, podobnie jak wczorajsza, przebiegać będzie w nerwowej atmosferze, będącej wynikiem zwiększenia napięcia na Ukrainie. Trudno przewidzieć, jak potoczą się wydarzenia za naszą wschodnią granicą i równie trudno nakreślić scenariusz dla giełd. Widać wyraźną chęć do wzrostów, ale w niemal wojennych warunkach niełatwo o jej realizację.
Czwartkowa sesja pokazała, że rynki mają potencjał do zwyżki. Przez większą jej część indeksy na większości parkietów zyskiwały na wartości, jednak ostatecznie niewielu udało się utrzymać nad kreską. Przez większą część dnia DAX trzymał się około 1 proc. powyżej środowego zamknięcia. Podobnie było w Paryżu i Warszawie. Jednak doniesienia o walkach na Ukrainie i ruchach rosyjskich wojsk, spowodowały nerwową reakcję inwestorów.
Wskaźnik naszych największych spółek w ciągu kilkudziesięciu minut spadł o 40 punktów. Ukraina przeszkodziła w ataku na szczyt z początku kwietnia, który w ciągu dnia udało się na moment pokonać, a finisz wypadł poniżej 2450 punktów. W najgorszym momencie spadek sięgał 0,8 proc. Jeszcze bardziej nerwowo zareagował DAX, który przez chwilę tracił prawie 1,5 proc. O chęci do kontynuowania ruchu w górę świadczy fakt, że w ciągu nieco ponad godziny udało mu się w całości odrobić tę stratę i wyjść na zero.
Nerwowo było także na Wall Street, gdzie mimo publikacji w większości lepszych niż oczekiwano wyników spółek oraz dobrych danych o zamówieniach na dobra trwałego użytku, także dotarł niepokój związany z Ukrainą i Rosją. Byki dwukrotnie zmuszone były do obrony przed spadkiem. Ostatecznie Dow Jones wyszedł na zero, S&P500 zyskał 0,2 proc., a Nasdaq wzrósł o 0,5 proc.
Należy się spodziewać, że dziś handel będzie toczył się pod presją obaw, związanych z sytuacją na Ukrainie, więc trudno będzie raczej liczyć na wzrosty i dużą aktywność inwestorów. Jeśli nie nastąpi eskalacja napięcia naw schodzie, możliwe, że większy ruch na parkietach pojawi się po publikacji danych zza oceanu. Po południu opublikowany zostanie wskaźnik PMI dla tamtejszych usług oraz indeks nastrojów konsumentów. Na naszym rynku uwagę przykuje z pewnością publikacja raportu Orange za pierwszy kwartał.
Zysk netto sięgnął 271 mln zł i był o ponad 20 proc. wyższy od oczekiwań analityków i ponad dwukrotnie lepszych niż w ubiegłym roku. Nieco rozczarowały jednak przychody, które zmniejszyły się o 8 proc. Przewaga spadkowiczów w gronie największych spółek, widoczna w końcówce czwartkowej sesji nie wróży najlepiej, jednak jeszcze bardziej niepokojąca jest słabość sektora małych i średnich firm. WIG50 i WIG250 zmierzają w kierunku niedawnych dołków, a wczoraj spadkową tendencję rozpoczęły na długo przed doniesieniami o wzroście napięcia na Ukrainie.
Byki nie będą miały łatwego startu także z powodu kiepskich nastrojów na parkietach azjatyckich, gdzie przeważały spadki. W Hong Kongu na godzinę przed końcem sesji indeks zniżkował o prawie 1,5 proc., a na Tajwanie tracił niemal 2 proc. Pod kreską znajdowały się kontrakty terminowe. Te na indeksy głównych giełd europejskich szły w dół po 0,2 proc., a w przypadku wskaźników amerykańskich spadek sięgał 0,1 proc.