Pierwsze chwile były nerwowe, bo S&P500 kontynuował panującą od trzech dni przecenę i niebezpiecznie blisko zbliżył się do 900 pkt. Bykom wystarczył ten argument aby rozpocząć odbicie, które zaprowadziło indeksy na prawie jedno procentową zwyżkę i może udałoby się ją utrzymać do końca gdyby nie informacja o obniżeniu raitingu przez agencję Standard & Poor's dla 18 amerykańskich banków.
Oznaczało to, że i tak niezbyt dobrze radzący sobie sektor finansowy znajdzie się pod dodatkową presją. Jeszcze trzy miesiące temu taki komunikat wywołałby panikę, a wczoraj jedynie doprowadził do redukcji wzrostów.
Rynki nie reagowały natomiast na wczorajsze dane makro o inflacji w USA. W ciągu roku inflacja spadła o 1,3 proc. i jest to największy spadek od 1950 roku. To zdecydowanie potwierdza informacje z poniedziałku, że inflacja nie jest najmniejszym problemem i nie trzeba obawiać się ewentualnych zapowiedzi podwyżek stóp procentowych.
I choć była to dobra informacja dla akcji niespecjalnie było widać chęć jej wykorzystania. Neutralne zakończenie dnia oznacza, że nic absolutnie się nie zmieniło i dalej strona podażowa jest w natarciu. Ponieważ nie będzie dziś istotnych publikacji makro to popyt musi bronić czerwcowych minimów jeżeli nie chce naruszyć 200-sesyjnej średniej. Jej przekroczenie na początku czerwca było traktowane jako zapowiedź wzrostów, ale już cofniecie zostanie uznane za potwierdzenie panującego trendu spadkowego.
Środowy początek sesji na GPW był udany. Nie tyko nie doszło do żadnych nerwowych ruchów, a zamiast tego WIG20 nieśmiało zbliżył się do okrągłych 2000 pkt. ale nie zdołał ich przekroczyć. Niestety nie udało się długo utrzymać oderwania od zewnętrznej sytuacji i pogłębiające się spadki na zachodnich rynkach doprowadziły również do spadku WIG20.
Coraz większa presja podaży pojawiała się zwłaszcza w sektorze surowcowym. Najwięcej traciły ORLEN, LOTOS i PGNIG. Nawet perspektywa 11 złotowej dywidendy z KGHMu nie zdołała utrzymać tego waloru na plusie i akcje zostały przecenione o 4,5 proc. przy potężnym obrocie niemal pół miliarda złotych.
Jeżeli uwzględnimy, że spółka od dna w ciągu zaledwie 4 miesięcy wzrosła o 300 proc. to dzisiejszy spadek nie jest imponujący, ale pokazuje że szanse na większą realizację zysków znacznie się zwiększyły.
Przy braku nowych impulsów w trakcie dnia dominowała bieżąca atmosfera i WIG20 schodził na nowe minima. Na szczęście dla popytu negatywna atmosfera nie udzielała się szerokiemu rynkowi i mWIG oraz sWIG straciły znacznie mniej niż największe spółki, co uchroniło przed większą przeceną.
Niewątpliwym sukcesem niedźwiedzi jest doprowadzenie do testowania na WIG20 poziomu 1920 pkt. W tym momencie kluczem do dalszych ruchów jest właśnie ten obszar styczniowych maksimów, ponieważ po jego przekroczeniu na rynek szerokim strumieniem płynęły opinie o nieuchronności dalszych wzrostów.
Po wczorajszym niemal 2 miliardowym obrocie i spadku o 2,6 proc. wszystko wskazuje na to, że byki stanęły nad przepaścią. Jeszcze jeden spadek i najbliższego wsparcia będziemy szukać dopiero przy 1750 pkt. , a więc ponad 10 proc. niżej. Dziś nie oczekiwałbym pomocy z zewnątrz, więc lokalnie byki muszą wykorzystać wszystkie siły aby nie skazać się na korektę całego 4-miesięcznego trendu wzrostowego.
Rolowanie pozycji kontraktowych i zamieszanie z tym związane wcale nie będzie pomagać, a wręcz może prowokować głębsze spadki.