W dalszym ciągu na światowych giełdach trwa huśtawka nastrojów. Na początku tygodnia inwestorzy amerykańscy pozbywali się akcji ponieważ okazało się, że w lutym nastroje tamtejszych konsumentów znalazły się na najniższym poziomie od blisko 10 lat. Raport ośrodka Conference Board pokazał, że w lutym indeks zaufania konsumentów spadł o 15 punktów do najniższego poziomu od października 1993 roku z powodu obaw przed wojną w Iraku oraz niepewnej sytuacji gospodarczej w USA. Nastroje na rynku próbował poprawić sekretarz ds. Energii, Spencer Abraham, który zapowiedział, że Stany Zjednoczone są gotowe uwolnić część rezerw ropy, aby uniknąć zakłóceń w jej dostawach. Na niewiele się to jednak zdało, ponieważ utrzymująca się ostra zima doprowadziła cenę ropy w okolice 40 dolarów za baryłkę, czyli do najwyższej ceny od czasu inwazji Iraku na Kuwejt w 1991 roku. Wojna w Zatoce Perskiej wydaje się już nieunikniona, nawet szef inspektorów rozbrojeniowych ONZ - Hans Blix zaczyna wykazywać coraz większe zniecierpliwienie
pomimo tego, że uznawany był wcześniej za zwolennika pokojowego rozwiązania sprawy irackiej. Oliwy do ognia dolał światowy gigant - Hewlett-Packard, który podał, że jego przychody spadły w ostatnim kwartale ubiegłego roku. Kurs akcji tej firmy stracił we środę 15% co uwidacznia rozmiary niezadowolenia inwestorów. Dane makro, które zostały w tym tygodniu opublikowane za oceanem nie mają jednoznacznej wymowy. Zamówienia na dobra trwałego użytku wzrosły w styczniu o 3,3%. Analitycy prognozowali, że w styczniu zamówienia na dobra o przynajmniej trzyletniej trwałości wzrosną o 1,2%. Informacja ta dodała skrzydeł stronie popytowej, jednak radość nie trwała zbyt długo bo gorsze wieści przyszły z rynków: pracy i nieruchomości. W ubiegłym tygodniu liczba osób ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych wzrosła w USA do 417 tys. z 406 tys. po korekcie tydzień wcześniej a średnia czterotygodniowa wzrosła do 399.7 tys. z 395.7 tys. tydzień wcześniej. Według ekonomistów ponad 400 tys. wniosków o zasiłek
tygodniowo świadczy o stagnacji na amerykańskim rynku pracy. Drugą złą wiadomością był styczniowy spadek o 15% sprzedaży nowych domów w USA. Rynek nieruchomości był do tej pory uznawany za bezpieczną przystań kapitału, który częściowo migrował z rynku kapitałowego. Jeżeli tutaj nastąpi załamanie, to gospodarka amerykańska będzie miała przed sobą ciężkie chwile. Na giełdach Europy sytuacja wygląda nieco gorzej. Wtorkowe dramatyczne spadki na giełdzie frankfurckiej uwidaczniają mizerne nastroje wśród tamtejszych inwestorów. W czwartym kwartale ubiegłego roku gospodarka Niemiec praktycznie nie rozwijała się. Pierwszy kwartał tego roku również nie zapowiada się obiecująco. Do tego dochodzą inne sprawy które psują rynek, np. oskarżenia korupcyjne szefa Deutsche Banku.
W tym tygodniu warszawska giełda dzielnie odpierała ataki niedźwiedzi. Stronie popytowej przyszła z pomocą Rada Polityki Pieniężnej. Główna stopa procentowa została obniżona o o,25%. Chociaż obniżka ta nie wywołała natychmiastowej reakcji na warszawskiej giełdzie, to jednak decyzję RPP należy uznać jako krok w dobrym kierunku. W warunkach powolnego ożywienia na świecie i niskiej presji inflacyjnej nie wykluczone są kolejne cięcia jeszcze przed końcem tego roku.