Po poniedziałkowej sesji - drugiej pod rząd pełnej wzrostów cen - inwestorzy wciąż nie mogą być pewni, że twarde dno jest za nimi. Ale prawdopodobieństwo, że tak właśnie jest, rośnie.
Nie tylko dlatego, że na początku nowego tygodnia ceny poszły w górę jeszcze znaczniej, niż w piątek - bo WIG i WIG20 zyskały aż po 1,5-,1,8 proc. - ale także z powodu wyższych obrotów. Pozwalają one domniemywać, że do zakupów wzięła się większa grupa inwestorów, niż dotychczas.
Dodatkowo cieszy fakt, że polski rynek, do tej pory wlokący się w tyle w stosunku do osiągnięć największych parkietów światowych, wreszcie stanął w awangardzie i od nowego tygodnia należał do najlepszych. Indeksy rosły, aż miło było patrzeć, pomimo korekty na rynkach europejskich. Tym razem to nasi węgierscy bratankowie musieli z zazdrością patrzeć na nastroje w Warszawie, bo ich BUX zakończył dzień wyraźnie pod kreską. Ostatnio bywało odwrotnie.
Pociąg giełdowej koniunktury pchały w poniedziałek do góry trzy grupy spółek. Największe zasługi - głównie z powodu dużego wpływu na najważniejsze indeksy -położył tandem PGNiG i KGHM. Obie spółki zyskiwały w okolicach 4 proc. i pozytywnie wyróżniały się na tle innych gigantów. No, może z wyjątkiem banków, które też ochoczo szły w górę. Zwłaszcza BRE i Pekao, choć i BZ WBK z BPH do spółki nie pozostawały dużo w tyle. Czerwoną latarnią branży bankowej były akcje PKO BP, ale to
był tylko wyjątek od reguły.
Bohaterem sesji był zresztą też przedstawiciel branży finansowej na parkiecie. Akcje Banku Millennium poszły w górę aż o 16 proc. Inwestorów z jednej strony rozgrzała informacja o sprzedaży sporego pakietu akcji przez PZU (czyżby zapowiedź jakichś poważniejszych roszad własnościowych?), zaś z drugiej - podane już po zakończeniu sesji wieści, że firma ratingowa Fitch podwyższyła ocenę wiarygodności banku do bardzo wysokiej noty A.
Trzecią - obok spółek energetycznych i banków - grupą spółek pomagających giełdowej koniunkturze były giełdowe średniaki. To już w ostatnich tygodniach niepisana zasada, że gdy rynek spada, one tracą stosunkowo najmniej, a gdy gracze budzą się do zakupów - to właśnie średniaki rosną szybciej, niż reszta rynku. W poniedziałek ich indeks mWIG40 zyskał na wartości aż 2,5 proc.
Nastroje na parkiecie są coraz lepsze, choć dopiero pokonanie przez WIG20 bariery 3,6 tys. pkt. (teraz brakuje do niej nieco ponad 1 proc.) może rozwiać ostatnie wątpliwości. Póki co można jedynie powiedzieć, że rynek uniknął głębszej spadkowej korekty i wszedł w fazę stabilizacji.