Wtorkowe notowania na Wall Street nie stały się dla inwestorów w Europie drogowskazem.
Zwyżki indeksów w trakcie regularnych sesji, mieszane wyniki spółek publikowane po sesji i oczekiwanie na kolejne raporty w dniu dzisiejszym dały mieszankę, z której indeksy europejskie wybrały scenariusz neutralny. Również warszawscy gracze zdawali się szykować do neutralnej sesji, na co wskazywały oczekiwania rynku terminowego, który zaczął dzień od próby podejścia do strefy oporów w rejonie czerwcowych szczytów.
Niestety już pierwsze wymiany na rynku akcji wskazały, iż wczorajsza porażka kupujących na oporze nie przeszła na rynku bez echa i WIG20 zaczął sesję od spadku, który szybko został pogłębiony. Jednak siła podaży i stojący za nią kapitał okazały się na tyle skromne, by kupujący mogli skontrować sprzedających. Indeksowi nie udało się wyjść na plusy, ale rynek terminowy znalazł się tylko ułamek od oporu w rejonie 2042 punktów. Niestety zwyżka miała jedną podstawową wadę - nastąpiła na progu publikacji wyników kwartalnych w USA, które miały pojawić się przed otwarciem tamtejszych rynków.
W efekcie fala raportów kwartalnych, których kulminacją były wyniki Morgan Stanley i Wells Fargo, przesądziła o tym, iż nastroje na świecie pogorszyły się a obóz popytowy w Warszawie złapany został w przysłowiowe dwa ognie - czytelnie korekcyjne nastroje na GPW i zwątpienie w ostatnie zwyżki na świecie. Konsekwencją była trzygodzinna fala spadkowa, która sprowadziła WIG20 poniżej bariery 2000 punktów. W ostatniej godzinie nie było już wątpliwości, iż sesja skończy się spadkiem - otwartą sprawą była skala przeceny i siła kreślonej korekty.
Bilansem dnia jest spadek WIG20 o 1,8 procent z obrotem większym od 1 mld. W skali poprzedzającego dzisiejsze notowania wzrostu trudno uznać to za wydarzenie. Również z punktu widzenia wykresu przesilenia nie było. W przypadku WIG20 stale obowiązuje linia lokalnego trendu wzrostowego, której pokonanie jest zadaniem stojącym przed podażą. Jeśli gdzieś można szukać ostrzeżeń, to w potwierdzeniu faktu porażki byków w rejonie oporu, ale akurat to trudno uznać za zaskakujące, bo słabość byków w rejonie 2041 pkt. znana była już na progu dzisiejszych notowań i nie robiło to na graczach większego wrażenia.