Kolejna słaba sesja w USA i rosnące prawdopodobieństwo wydarzeń zbrojnych we wschodniej Ukrainie mogą skłaniać inwestorów na Starym Kontynencie do sprzedawania akcji.
W piątek po południu inwestorzy mogli jeszcze mieć nadzieję, że S&P wykona zwrot i uda mu się wrócić w obszar wcześniejszej konsolidacji (1840-1870 pkt). Faktycznie w początkowej fazie notowań pewną przewagę osiągnął popyt wspierany przez dane o nastrojach konsumentów (indeks Uniwersytetu Michigan wzrósł bardziej niż oczekiwano). S&P zdołał jednak tyko wyjść na poziom zamknięcia czwartkowej sesji, złapać oddech by po chwili zanurkować do najniższego poziomu od połowy lutego. Jeśli kierować się szerokością wcześniejszej konsolidacji, to indeks powinien wkrótce odnaleźć wsparcie. Ale jeśli miałby go szukać w okolicach ostatniego istotnego dołka, to droga wydłuża się do ok. 4 proc. Na ten drugi scenariusz może wskazywać fakt, że S&P przełamał w piątek średnią 100-sesyjną.
Inwestorzy w Azji nie byli dziś rano aż tak wystraszeni perspektywą głębszej korekty na Wall Street. Nikkei stracił 0,4 procent, ale już Kospi zniżkował o symboliczne 0,02 procent. Indeks w Szanghaju najpierw tracił, ale na kwadrans przed końcem notowań zdołał wyjść na plus, podobnie jak Hang Seng.
Europa będzie zapewne pod większym wrażeniem zachowania S&P niż Shanghai Composite. Do tego dochodzą niepokoje na Ukrainie. Termin ultimatów stawianego przez rząd rebeliantom minął dziś rano i spodziewane jest zaostrzenie konfliktu wewnętrznego, czego konsekwencje są trudne do przewidzenia.