Przeciwieństwem środowej sesji były wczorajsze notowania. Tak, jak w środę do utrzymania dobrych nastrojów przyczyniała się TP SA po publikacji wyników kwartalnych, tak wczoraj negatywnie na atmosferę oddziaływały rozczarowujące wyniki BRE.
Jeszcze lepiej odmianę nastrojów widać było w Stanach Zjednoczonych, gdzie po słabym początku inwestorzy ruszyli do odważniejszych zakupów i wywindowali S&P 500 w pobliże poziomu, jaki osiągnął tuż po środowej decyzji Rezerwy Federalnej o obniżeniu stóp procentowych. Taki przebieg zdarzeń nie ułatwia ich interpretacji i wychwycenia najważniejszych obecnie czynników rzutujących na koniunkturę.
Wczoraj rano wydawało się, że gra pod kolejne cięcie kosztów pieniądza się skończyła i negatywne wiadomości znów mogą zacząć oddziaływać na rynek. Rzeczywiście od rana w Europie klimat nie był sprzyjający. Minusowe zamknięcie giełd amerykańskich w środę źle wpływało na postrzeganie akcji. Jednocześnie od rana napływały złe wiadomości. Inwestorzy znów żyli szacunkami dotyczącymi możliwych strat na instrumentach powiązanych z rynkiem kredytów hipotecznych.
Tym razem uwagę przykuł raport Standard&Poor's. Ta agencja zwracała uwagę na koszty wiążące się z obniżkami ratingów dla papierów wartościowych powiązanych z ryzykownymi kredytami hipotecznymi dla banków regionalnych w USA, a także niektórych dużych banków w Europie i Azji. Ucierpieć na tym mogą także podmioty gwarantujące emisje obligacji.
To wywołało niepokój, który jak się potem okazało stał się motorem napędowym ruchu w górę. Kiedy największy gwarant obligacji na świecie - MBIA - zapewnił, że nie tylko nie stoi na krawędzi bankructwa, ale też nie grozi mu zmniejszenie ratingu, inwestorzy ruszyli kupować przecenione akcje. Nie przeszkodziły w tym bardzo złe dane o liczbie nowych bezrobotnych w USA, która okazała się najwyższa od jesieni 2005 r., ani osłabienie wydatków konsumenckich w grudniu przez Amerykanów.
O ile w środę przeważyły obawy i chęć realizowania zysków, to wczoraj inwestorzy wykazali się sporą odpornością i zdawali się przekonywać, że wszystkie złe wiadomości są już zawarte w cenach akcji. Tym bardziej, że niekorzystne wieści napływały nie tylko z Ameryki, ale też ze strefy euro. Tak trzeba odbierać wzrost inflacji do 3,2 proc., czyli najwyższego poziomu od 1993 r., jak również pogorszenie się wskaźników zaufania.
Znów pojawiły się w takiej sytuacji głosy o powtórzeniu się scenariusza z lat 70., w której słabemu tempu wzrostu gospodarczego towarzyszyła wysoka inflacja. Mówił o tym poprzedni szef Banku Anglii Charles Goodhart. Z dobrych wiadomości można było wymienić spadek stopy bezrobocia w styczniu w Niemczech do najniższego poziomu od 15 lat.
Nasi inwestorzy, jak również ich gracze na świecie, mają w ostatnich dniach problem związany z pewnym brakiem synchronizacji zachowań rynków w Azji, Europie i USA. Było to widać dobrze wczoraj, kiedy po słabym zakończeniu sesji w Ameryce w środę można było spodziewać się ruchu w dół w Azji. Ta jednak wykazała się odpornością. To zaś sugerowało, że na Starym Kontynencie nie powinno być źle, a było przez większą część dnia. Z tym można było wiązać słabszą postawę naszej giełdy, ale dlaczego nie zdołała odrobić strat w ślad za rynkami europejskimi? Gorsze nastroje z Europy przeniosły się do Stanów Zjednoczonych, ale te ostatecznie poszły w swoim kierunku.
Dziś czeka nas kolejny dzień wyczekiwania, bo publikowany jest raport z rynku pracy w USA. To wyczekiwanie pewnie będzie odbywało się w optymistycznych nastrojach ze względu na wzrost w USA, ale można tez oczekiwać pewnej ostrożności ze strony inwestorów. Ze względu na wrażliwość wydatków konsumenckich na sytuację na rynku pracy raport z rynku pracy będzie zapewne bardzo istotnym wydarzeniem.
Podawana w środę ankieta ADP wśród prywatnych firm zaostrzyła apetyty, że będzie dobrze z danymi z całego rynku pracy. Jednocześnie jednak poprzednim razem ankieta ADP nie stała się prognostykiem. Jednocześnie uwagę zapewne przykuje indeks ISM, z którego inwestorzy będą chcieli wyczytać, czy w sektorze przemysłowym utrzymują się recesyjne zjawiska.
Najważniejsze wydarzenia z 31 stycznia 2008 r.:
- Grudniowe dane z rynku nieruchomości w Japonii były zgodne z oczekiwaniami - liczba rozpoczętych budów spadła o 19,2 proc. r/r
- Sprzedaż detaliczna w Niemczech w grudniu spadła o 6,9 proc. r/r
- Grudniowe dochody i wydatki Amerykańskich wykazały wzrost zgodny z oczekiwaniami - pierwsze zwiększyły się o 0,5 proc., drugie o 0,2 proc.
- Cotygodniowy raport o nowych bezrobotnych w USA przyniósł złe wiadomości - ich liczba była największa od jesieni 2005 r. (375 tys.)
Dziś na rynkach 1 II 2008 r.
- Styczniowe indeksy PMI sektora przemysłowego dla strefy euro, Niemiec i Wielkiej Brytanii
- Styczniowy raport z rynku pracy w USA
- Styczniowy indeks zaufania konsumentów Uniwersytetu Michigan
- Indeks ISM sektora przemysłowego w USA za styczeń
- Grudniowe wydatki budowlane w USA