Do piątku możemy być z powrotem na poziomie 2800 pkt, na WIG20, więc trudno przypuszczać, by spadki były wyłącznie obliczone na grę kontratami. Owszem mieliśmy działanie spekulantów, którzy w trakcie sesji sterowali indeksami, jednak nie byłoby to możliwe, gdyby na rynku znajdował się poważny kapitał. Dopełnieniem obrazu wczorajszej sesji był fixing. Wyskok Lotosu w górę o 9 proc., tylko potwierdza tą teorię. Strach się bać, co będzie się działo w piątek, czyli w dniu wygasania kontraktów, skoro już we wtorek zaczęły się dziać cuda.
Skoro rynek terminowy steruje transakcjami kasowymi, to jest to trochę tak, jakby ogon machał psem. Gdzie jest wobec tego kapitał, który normalnie nie pozwoliłby ba takie harce? Zagranica wycofuje się z emerging markets, co było widać zresztą w całym regionie. Fundusze inwestycyjne na razie wstrzymywały się z zakupami, chyba głównie za sprawą polityki. Tak na marginesie Jarosław Kaczyński może się wypowiadać o kursie złotówki, jednak nie wiedzieć dla czego, inwestorzy wolą słuchać Leszka Balcerowicza. Zapewne wszyscy należą do tego samego „układu”.
W efekcie WIG20 przebił najważniejszy od ostatniego czasu opór i spadek w okolice 2500 pkt. stał się bardziej realny. Jak wynika z ostatnich danych NBP o podaży pieniądza w lutym i o deficycie na rachunku obrotów bieżących w styczniu, gospodarka wyraźnie przyspieszyła. W dłuższej perspektywie więc nie ma powodów do obaw. Być może, już wkrótce giełda znów zacznie zyskiwać – trzeba widocznie sięgnąć dna, by się odbić. Co zwraca uwagę w danych NBP, to fakt, że coraz większą rolę odgrywa popyt krajowy. Trudno nie porównać tego do GPW, gdzie od dłuższego czasu nasze rodzime TFI i OFE zastępują inwestorów zagranicznych, którzy wycofują się z naszego rynku.
W najbliższym czasie najlepszym drogowskazem będą właśnie fundusze. Bardzo ciekawie zachowuje się w ostatnim czasie Orbis. Kurs rośnie nieprzerwanie od kilku miesięcy właśnie za sprawą rodzimego kapitału. W ostatni piątek BZ WBK AIB Asset Management poinformował o przekroczeniu 10 proc. w kapitale spółki. Poważnymi udziałowcami są również dwa OFE. Co więcej wygląda na to, że asseci nadal skupują te walory, zaś kurs cały czas rośnie – pomimo przeceny na całym szerokim rynku. Ostatni wzrost na PGNiG, też nie wygląda zbyt naturalnie. Skądinąd wiadomo, że na tych walorach ostro grają zarządzający portfelami, co w zestawieniu z zachowaniem Orbisu, dziwi jakby mniej. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że spółki w których udziały mają spółki asset management również tracą, warto jednak sprawdzić „kto ma kogo”, bo może to ułatwić w przyszłości podłączenia się do korzystnego trendu na poszczególnych spółkach.