Po wtorkowej szarży byków pozostały tylko wspomnienia. Na środowej sesji chętnych na zakup akcji było jak na lekarstwo. Znaleźli się za to tacy, którzy postanowili się ich pozbyć.
Pierwsze godziny handlu na GPW nie przyniosły kontynuacji wczorajszych wzrostów. Indeksy poruszały się blisko poziomów wczorajszego zamknięcia. Od samego początku notowań słabiej na tle pozostałych blue chipów zachowywały się akcje PKO BP. Kurs akcji banku tracił przez większą część niecałe 2 proc. na wartości, co oczywiście miało negatywny wpływ na wycenę praw poboru uprawniających do objęcia akcji nowej emisji, którymi od dziś można było handlować. Od początku notowań traciły wobec kursu odniesienia, poruszając się w przedziale cenowym 2,78 - 2,92 zł za sztukę kończąc notowania na najniższym poziomie. Na pierwszej sesji prawie 14 mln praw zmieniło właściciela. Kurs akcji PKO BP poleciał w dół o 2,5 proc. mając istotny wpływ na zniżkę samych indeksów.
Dzień pod kreską zakończyły wszystkie blue chipy za wyjątkiem Pekao, który jako jedyny uniknął przeceny na środowej sesji będąc jednocześnie liderem pod względem obrotów. Wśród najmocniej przecenionych znalazły się papiery TP S.A. i KGHM, które zniżkując odpowiednio o 2,6 i 2 proc. walnie przyczyniły się do spadków indeksów.
Od południa sytuacja zaczęła się zmieniać na niekorzyść posiadaczy akcji. W sytuacji pogorszenia nastrojów na pozostałych rynkach, stabilny dotąd rynek zaczął zachowywać się nerwowo. W drugiej części dnia część inwestorów postanowiła zrealizować zyski przez co dostało się przede wszystkim największym spółkom naszego rynku Towarzyszyło temu wyraźne osłabienie naszej waluty, co każe szukać winnych środowej przeceny wśród graczy z zagranicy.
Po wczorajszej bardzo udanej sesji dziś indeksy na europejskich parkietach nie miały sił by rosnąć. Zniżka kontraktów na amerykańskie indeksy w drugiej części dnia nie pozostawiała inwestorom złudzeń, co do tego jak rozpocznie się sesja w Nowym Jorku. Wbrew pozorom pierwsze minuty notowań nie przyniosły wyprzedaży, choć dwa dni solidnych wzrostów mogłyby stać się do tego wystarczająca zachętą.