Ostatnia sesja tygodnia pozbawiła złudzeń rodzimych inwestorów. Mozolnie odrabianie strat przez WIG20, tak aby uciec od poziomu 2500 pkt., już się zakończyło.
Po spadku o 1,58 proc. WIG20 osiągnął wartość 2517 punktów.
Optymizmu wystarczyło na pierwsze 30 minut handlu, potem królowała już tylko podaż. Na szczęście obroty nie były duże (niecałe 800 mln zł. na całym rynku). Należy jednak pamiętać, że _ słaby _ kapitał jest już w większości poza rynkiem, więc aspekt spadków przy niskich obrotach ma tu mniejszą wagę.
Dzisiejszy bilans to 233 spółki pod kreską, 82 rosnące i 32 bez zmian.
Indeksy w Warszawie poszły śladem parkietów w Europie i za Oceanem. Wszystkie traciły po ustanowieniu nowych rekordów cen ropy (prawie 147 dolarów za baryłkę). Spadki czarnego złota na początku tygodnia okazały się tylko mini korektą. Ceny szybko wróciły na swoje miejsce, a kolejne napięcia w Iranie i strajki w Brazylii wywindowały ceny ropy na nowe szczyty.
W takiej sytuacji rynki na świecie nie mogły zyskiwać, wręcz przeciwnie. Niemiecki DAX spadł o 1,89 proc. a francuski CAC40 ponad 2 procent.
W poprzednim tygodniu pisałem, że ten powinien być wzrostowy. Nic jednak z tego - był to już ósmy tydzień spadków na WIG20. Początek wyglądał obiecująco, pisaliśmy nawet, że coś zaczyna się na rynku dziać, ale szczególnie piątkowa sesja przywróciła normalny stan rzeczy.
Normalny, czyli zorientowany na spadki. Z pozytywnych wiadomości w tym tygodniu należy wymienić lepsze od oczekiwań wyniki Alcoa i chyba tylko tyle. W USA bardzo mocno tracą rządowe instytucje finansowe - Fannie Mae i Freddi Mac, rynek nieruchomości wciąż nie może wyjść z dołka, a ropa bije nowe rekordy.
W przyszłym tygodniu znów będziemy testować poziom 2500 pkt. na WIG20. Ostatnio okazał się mocnym wsparciem. Być może relatywnie dobre zachowanie GPW w porównaniu z Europą w przeciągu minionego tygodnia pomoże te wsparcie utrzymać.
ZOBACZ TAKŻE: