Przy braku danych i wydarzeń odbicie dolara jest drogą po linii najmniejszego oporu. Dziś uwagę przyciąga protokół FOMC, co do którego rynek może mieć jednak zbyt wygórowane oczekiwania. Funt został wciągnięty w szum informacyjny wokół Brexitu, który dziś mogą jednak przyćmić dane z rynku pracy.
Dolar kontynuuje odbicie w tym tygodniu, choć trudno przypisywać temu większe znaczenie, jak przejściowe odreagowanie ostatniej fali słabości. Brak kluczowych wydarzeń i publikacji zachęca do redukcji pozycji. Podkreślam – redukcji – gdyż nie sądzę, abyśmy mieli do czynienia z masowym otwieraniem długich pozycji w USD.
Jakkolwiek nie zgadzam się ze skalą przeceny dolar z ostatnich dni/tygodni, tak rzekome argumenty wyprzedaży (podwójny deficyt USA, siła globalnego ożywienia, łagodne oczekiwania wobec Fed na tle innych banków centralnych) nie osłabły. Nie zmienia to faktu, że EUR/USD i USD/JPY z łatwością przełamują kolejne poziomy wsparcia/oporu.
Dziś kalendarz nieco się rozkręca z główną uwagą na protokół z posiedzenia FOMC. Wydaje się, jakby rynek miał oczekiwania na jastrzębie nuty w dokumencie, które wzmocniłyby argumentację za trzema lub więcej podwyżkami stóp procentowych w tym roku. Osobiście podchodzę z mniejszymi emocjami do publikacji.
Ocena perspektyw inflacji i nastawienia do tempa podwyżek będą ważnym punktem wyjścia dla nowego prezesa J. Powella, choć nie można zapominać, że dokument nie przedstawi poglądów FOMC na ostatnie zawirowania na rynkach oraz silny odczyt CPI za styczeń (posiedzenie FOMC przed tymi wydarzeniami). W obecnym klimacie minutki mogą nawet być rozczarowaniem, ale na razie taktycznie wolę obserwować rynek dolara z boku, czy korekta nie rozwinie się w coś większego.
Funt zaczyna skupiać większą uwagę pod naporem szumu informacyjnego związanego z Brexitem. Wczoraj brytyjska waluta zyskiwała za sprawą artykułu w Business Insider, że Parlament Europejski rozważa pozostawienie Wielkiej Brytanii dostępu do jednolitego rynku europejskiego. Parlament ma przygotowywać rezolucję pozwalającą na większą elastyczność w prowadzonych negocjacjach. Osobiście byłbym ostrożny z entuzjazmem.
Po pierwsze każdy projekt PE musi zyskać aprobatę Rady Europejskiej i wszystkich 27 członków UE, więc nic nie jest jeszcze pewne. Po drugie, nawet najlepsze rozwiązanie pośrednie nie może być lepsze od członkostwa w UE, więc należy spodziewać się dodatkowych (czyt. ostrzejszych) warunków takiego porozumienia. A to z pewnością nie spodobałoby się największym zwolennikom Brexitu w brytyjskich parlamencie.
O ich determinacji świadczy wręczone premier Theresie May „żądanie okupu” od 62 członków partii konserwatywnej z listą postulatów w sprawie Brexitu (m.in. odzyskanie kontroli nad legislacją i handlem). Liczba sygnatariuszy ma tutaj dodatkowe znaczenie, gdyż tyle samo głosów potrzeba do zgłoszenia wotum nieufności dla rządu). Jeśli premier May wystraszy się i dostosuje do żądań dla utrzymania władzy w kraju, będzie to jednocześnie oznaczać podsycanie konfliktu w negocjacjach z Brukselą.
Jutro spotyka się tzw. „Rada Wojenna” brytyjskiego rządu, więc możemy liczyć na przecieki odnośnie potencjalnych kompromisów (lub ich braku). W międzyczasie GBP skupi się na raporcie z rynku pracy Wielkiej Brytanii. Oznaki przyspieszenia dynamiki płac wzmocnią oczekiwania na wcześniejszą podwyżkę stóp procentowych BoE, pomagając walucie.