Przesądni inwestorzy zapewne będą się od parkietu trzymali z dala, pozostali chyba też tak powinni zrobić. Po raz pierwszy w tym roku giełdy amerykańskie zniżkowały. Dow Jones Industrial stracił około 0,7 proc. Nerwowo było również na rynku ropy, co raczej nie pomogło indeksom. Jeśli do tego obrazu dodamy swary w Sejmie i fakt, że w piątek wypada trzynasty dzień miesiąca, to suma wszystkich nieszczęść wydaje się imponująca.
W czwartek na warszawskiej GPW tradycyjnie, najlepiej już, radził sobie MIDWIG, który wzrósł o 1,38 proc. Indeks szerokiego rynku - WIG stracił symboliczne 0,05 proc., zaś WIG20 obniżył się 0,60 proc. Indeksy jednak tak naprawdę nie mówią za wiele o sytuacji na rynku. Większość spółek rosła i to zdecydowanie. O spadku indeksów WIG i WIG20 przesądziła zaskakująco słaba postawa walorów TPSA i Orlenu. Telekomunikacja zaliczyła nawet jeden z wyższych spadków na rynku (3,21 proc.)
O ile spadki były dość ograniczone, o tyle wzrosty na niektórych walorach wprawiały inwestorów w osłupienie. Najwięcej na czwartkowej sesji stracili posiadacze walorów Polnej (5,5 proc.). W większości jednak spadające walory traciły po niecałym procencie. Po stronie wzrostowej za to, rekord gonił rekord. Hutmen wzrósł o 45 proc, Grupa Onet o 31 proc., Nafta wzrosła 27 proc., zaś Hoga 26,91 proc. Akcji, które zyskały ponad 10 proc. było zaś naprawdę dużo. Tak jak wielokrotnie już pisaliśmy, mamy do czynienia z podziałem rynku. Zagranica realizuje zyski na akcjach największych spółek, zaś gracze krajowi kupują „na potęgę” średnie i małe spółki.
Nowym elementemm było zainteresowanie się szerszej grypy inwestorów akcjami spółek internetowych. Stare przysłowie Indian mówi, że „nie zmienia się koni podczas przeprawy”. Skoro więc inwestorzy przesiadają się ze spółek surowcowych na internetowe, to może świadczyć, albo o ich desperacji, albo o niesamowitej sile rynku.
Realnie jednak patrząc, utrzymanie się takiej tendencji wzrostowej przy obrotach powyżej 1 mld zł na dłuższą metę wydaje się niemożliwe. Specjaliści również przypominają, że ostatnia faza hossy ma bardzo dynamiczny przebieg i trwa bardzo krótko.
Spośród informacji rynkowych warto wyróżnić Getin, który podtrzymał prognozy na rok 2005. Prezes, Piotr Stępniak deklaruje, że w tym roku uda się je jeszcze poprawić. Tymczasem na czwartkowej sesji akcje Getinu zyskały niewiele (0,7 proc.) i kosztują obecnie 7 zł. Prezes nie zdradził czy utrzyma obecną dynamikę, która wynosi 40 proc. Zapowiedział jedynie, że spółka przedstawi prognozę po zakończeniu I kwartału. Powinna ona zadowolić nawet malkontentów. Pewnym minusem jest deklaracja, że w związku z akwizycjami spółka w najbliższym czasie nie wypłaci dywidendy. Wzrost wartości firmy powinien to jednak zrekompensować.
Inną strategię dywidendową przyjęła Lubawa. W związku z bardzo dobrymi wynikami spółka będzie chciała przeznaczyć na dywidendę 2 mln zł. Możliwe jest też przeznaczenie tej kwoty na skupienie własnych akcji w celu umorzenia. Walory Lubawy w czwartek, podobnie jak akcje Getinu nie należały do liderów wzrostów. Wzrost o 4,2 proc. na normalnej sesji przyjęty by został owacyjnie. Jednak w czwartek nie był to rewelacyjny wynik.
Na parkiecie są więc jeszcze spółki, które rokują jako dobre inwestycje, nawet w dłuższym horyzoncie czasowym. Dużo jednak będzie zależało od ogólnej koniunktury na parkiecie. Co istotne, w tej chwili warto chyba obserwować szeroki rynek barziej niż indeks WIG20, który powoli przestaje być miarodajny w ocenie nastrojów na WGPW.
Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych.