Dzisiejsze spadki na rynku akcji nie zaskoczyły autora, tak bardzo jak ich skala. Wszystko zaczęło się w Chinach, gdzie Shanghai Composite Index spadł o 8,84 procent.
GPW zareagowała na spadki w Chinach znacznie bardziej niż inne rynki wschodzące. Nasze fundusze najwyraźniej skorzystały z dobrego pretekstu. Nieliczni inwestorzy zagraniczni w pośpiechu również sprzedawali swoje aktywa. Ruch ten widoczny był również na walucie i obligacjach.
W Chinach prawdopodobnie nie jeden inwestor zastanowi się teraz, nim weźmie kredyt pod zakup akcji na rodzimej giełdzie. Pod lupę rządu mają pójść giełdowe inwestycje z udziałem zagranicznego kapitału. Niezależnie od interpretacji i przyczyn, należy zauważyć, że był to największy spadek tamtejszej giełdy od 10 lat. Nic więc dziwnego, że korekta w Chinach odbiła się też "czkawką" najpierw w Europie, a później za Oceanem. Bykom w kraju udało się jednak obronić poziom 3300 pkt., ale jest to raczej marne pocieszenie.
Ostatecznie indeks WIG20 zakończył sesję na poziomie 3325 pkt., co oznacza jego spadek o 4,47 proc. Indeks WIG zniżkował o 4,4 proc., a MIDIWG stracił 4,7 proc. Obroty na całym rynku wyniosły ponad 2,39 mld zł.
Analizując poszczególne spółki, łatwiej jest wymienić na których nastąpiły wzrosty. Z indeksu WIG20 przed spadkiem obroniły się jedynie Kęty, których walory zyskały ponad 4,8 proc. Ze średnich spółek, na plusie zakończyły sesję Świecie i Apator. Z pozostałych trudno nie zauważyć wzrostu cen akcji Mennicy i Plastboxu. Ogólnie dzisiejsze notowania przypominały rzeźnię, gdyż na tablicach przeważał czerwony kolor.
Ze spadków z pewnością są zadowolone niedźwiedzie. Wydaje się, że obecna sytuacja na rynku przypomina tą zanotowaną w ubiegłym roku w maju. Wtedy indeks WIG20 spadł o około 20 proc. Jeżeli mamy do czynienia z powtórką scenariusza, to znaczy, że jesteśmy dopiero na początku głębszej korekty. Ze szczególną uwagą należy jednak tym razem śledzić, to co będzie się działo w Chinach.
Oczywiście winą za spadki możemy obarczyć również mojego redakcyjnego kolegę byka, czyli Daniela Gąsiorowskiego. Skoro nie ma byka, bo jest na urlopie, to na rynku akcji rządzą niedźwiedzie.