Zwłaszcza w segmencie dużych spółek, najbardziej czułych na impulsy płynące ze światowych rynków. Takie otwarcie sygnalizują pierwsze notowania kontraktów na indeks WIG20, które tracą na wartości.
W kolejnych godzinach straty mogą zostać zmniejszone lub nawet całkowicie odrobione, gdyż może pojawić się gra pod odbicie na czołowych europejskich i amerykańskich parkietach. Ryzyko inwestycyjne jest jednak duże. Największe od połowy lutego, gdy w Warszawie rozpoczęły się wzrosty, które wywindowały WIG20 z poziomu 1327,64 pkt. do 2416,97 pkt. w dniu 23 października br.
Piątkowa przecena na Wall Street (S&P500 -2,8 proc.; Nasdaq Composite -2,5 proc.), dużo głębsza niż odbicie dzień wcześniej, nie tylko sygnalizuje, że wyniki amerykańskiej gospodarki za III kwartał są traktowane jako czynnik jednorazowy, ale również świadczą o obawach związanych z wynikami w kolejnych kwartałach. Na gruncie analizy technicznej piątkową wyprzedaż należy natomiast odczytywać jako potwierdzenie rozpoczęcie korekty 7-miesięcznych wzrostów. Jej celem są czerwcowe szczyty, a więc poziom 946,21 pkt. dla indeksu S&P500 (dla WIG20 analogiczny poziom to 2041,32 pkt.).
O tym czy po słabym otwarciu GPW zacznie odrabiać straty, zdecydują nastroje na czołowych europejskich parkietach. W praktyce zdecydują więc oczekiwania związane z publikowanym po południu amerykańskim indeksem ISM dla przemysłu. Rynek prognozuje, że w październiku wzrośnie on do 53 pkt. z 52,6 pkt. miesiąc wcześniej. Przed południem inwestorzy poznają również analogiczne dane ze Szwajcarii, Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Strefy Euro. Nie będą one jednak miały większego wpływu na notowani.