Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jacek Buczyński
|

Pogrom popytu

0
Podziel się:

Fala wyprzedaży przetacza się przez globalne giełdy. wczoraj solidarnie spadki zanotowały parkiety azjatyckie, z którymi poszły rynki europejskie, a potem dołączyli do tej tendencji także inwestorzy za oceanem.

Pogrom popytu

Szczególny dramat przeżywały giełdy w naszym regionie, których indeksy mocno sunęły w dół i to bez większych problemów. Sporo lepszy niż się spodziewano niemiecki wskaźnik ZEW przeszedł praktycznie bez echa, pokazując jak skutecznie wystraszony jest obecnie popyt, a pozostające na minusach kontrakty amerykańskie też nie były dla niego motywacją. Najważniejsze wskaźniki otworzyły się na dużych minusach, często też z lukami bessy.

To jednak niedźwiedziom nie wystarczyło i początek przyniósł dalsze osłabienie. Próby zatrzymania przeceny nie przynosiły efektów i były to jedynie ruchy korekcyjne. Wskaźniki schodziły na nowe minima, a po południu impulsem, który dodatkowo pogorszył nastroje był odczyt amerykańskiego wskaźnika NY Empire State. Następnym ciosem był bardzo słaby początek sesji za oceanem, który znów pociągnął mocno w dół parkiety na naszym kontynencie. Końcówka przyniosła wprawdzie wyhamowanie i lekkie odbicie, ale bardzo szybko przeszło ono w niewielką konsolidację i w żaden sposób nie zmieniło niekorzystnego obrazu najważniejszych rynków.

Początek na naszej giełdzie też był fatalny, WIG20 otworzył się z luką bessy, po czym pokonał wsparcie w strefie 1400-1410 pkt. Krótko potem byki podjęły wprawdzie próbę obrony, jednak choć udało się wyjść na nowe szczyty, to nie przetrwały one długo. Po niespełna dwóch godzinach handlu indeks znów zaczął słabnąć, a spadki wspierała sytuacja na rynku walutowym i pogarszające się nastroje w Europie.

W połowie sesji dynamika spadków nieco się wprawdzie zmniejszyła, ale był to jedynie pozorny spokój. Odwrót z parkietów naszego regionu nie pozwalał nawet na wyraźniejsze odreagowanie. Dwie godziny przed końcem przecena znów zaczęła przybierać na sle, a nowe minima nie były dla podaży żadnym problemem. Swoje zrobił też słaby początek za Atlantykiem, a ostatecznym ciosem dla popytu był wczoraj końcowy fixing, na którym WIG20 wylądował najniżej od lipca 2003 roku.

Wczorajsza sesja to prawdziwy pogrom byków, nie pozostawiający wątpliwości, że kontrolę nad rynkiem sprawuje obecnie podaż. Swą dominację potwierdziła ona zdecydowanym przebiciem kolejnego z ważnych wsparć w przedziale 1400-1410 pkt. i to przy wyraźnym wzroście obrotów.

Trudno więc w takich warunkach o próby oszacowania rejonów, gdzie można oczekiwać uformowania twardszego dna, tym bardziej, że niedźwiedzie niewiele już sobie robią z ,,historycznych" barier. Znaczne wyprzedanie rynku też niewiele się obecnie liczy i choć relatywnie duża słabość naszego parkietu na tle innych giełd, może dać cień nadziei, że kiedy tam atmosfera się uspokoi, my też na tym skorzystamy, to takie sygnały jak choćby wczorajsze zachowanie giełd w USA oddalają w czasie perspektywę takiego scenariusza.

ZOBACZ TAKŻE:

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)