Amerykański atak rakietowy na Syrię oraz słabszy raport z amerykańskiego rynku pracy doprowadziły do pogorszenia się nastrojów wśród inwestorów. Trudno jednak mówić o większej wyprzedaży na giełdach, co tylko pokazuje, jak silne są obecnie byki.
Wydarzeniem dnia na rynkach finansowych była informacja o ataku rakietowym przeprowadzonym przez amerykańską armię na bazę lotniczą w Syrii. Donald Trump miał podjąć tę decyzję po doniesieniach o zastosowaniu broni chemicznej przez siły prezydenta Assada. Sytuacja ta może doprowadzić do wzrostu napięć pomiędzy Stanami Zjednoczonymi oraz Rosją. Władze USA co prawda uprzedziłyRosję o ataku, ale Moskwa jednoznacznie skrytykował te działania.
Ponadto decyzja Trumpa mogła być pokazem siły dla odwiedzającego obecnie Stany Zjednoczone prezydenta Chin, Xi Jinpinga. Wieści o interwencji w Syrii doprowadziły do zwiększenia się awersji do ryzyka, co było widoczne poprzez spadki na rynkach akcyjnych oraz wzrosty cen złota, a także ropy -- istnieją obawy, że eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie doprowadzi do zaburzeń eksportu "czarnego złota".
Od strony danych ekonomicznych kluczową publikacją był raport z amerykańskiego rynku pracy za marzec. Największym zaskoczeniem jest stosunkowo słaby wzrost zatrudnienia -- w sektorze pozarolniczym przybyło zaledwie 98 tys. miejsc pracy, co jest wynikiem wyraźnie słabszym od konsensusu, poprzedniego odczytu oraz wskazań raportu ADP. Sporym rozczarowaniem jest zmiana w sektorze prywatnym, gdzie powstało tylko 89 tys. miejsc pracy. Gorsze dane są spowodowane w dużym stopniu czynnikami sezonowymi.
Cieplejsza zima sprawiła, że firmy budowlane już w lutym zaczęły zatrudniać pracowników sezonowych (dlatego też raport za luty był tak mocny). Natomiast w marcu zapotrzebowanie na prace z tej branży było już wyraźnie niższe. Pozostałe punkty raportu są dobre albo zgodne z oczekiwaniami -- płace rosły w tempie równym konsensusowi, a stopa bezrobocia spadła do 4,5% przy utrzymaniu stopy partycypacji na niezmienionym poziomie. Odczyt studzi jednak optymizm wobec amerykańskiej gospodarki -- rynek pracy jest w fazie umiarkowanego wzrostu, a wcześniejszy wystrzał był po prostu chwilowym odchyleniem od normy. Trudno też go uznać za wystarczający powód do większych spadków na Wall Street -- po czerwonym otwarciu amerykańskie indeksy szybko powróciły w okolice poziomu odniesienia.
Ponadto w Sztokholmie prawdopodobnie miał miejsce atak terrorystyczny, choć wydaje się, że inwestorzy w Europie zdążyli przywyknąć do takich smutnych wydarzeń. Spośród dużych indeksów giełdowych na Starym Kontynencie, na wyraźnym minusie znajduje się tylko niemiecki DAX, który traci ponad 0,2%. W tym samym czasie parkiety w Londynie i w Paryżu notują wzrosty. Z kolei na GPW dominuje kolor czerwony z indeksem WIG20 tracącym 0,34%. Pośród spółek wchodzących w skład warszawskiego indeksu blue chipów spore straty notuje sektor finansowy -- PKO BP traci 1,68%, a mBank -1,20%.