Spadek nie przyniósł jednak jeszcze wyraźniejszych rozstrzygnięć, a WIG20 tkwi pomiędzy położonymi stosunkowo blisko ważnymi ograniczeniami i dopiero przebicie któregoś z nich może wskazać wyraźniejszy kierunek.
Poniedziałkowa sesja w USA, pomimo wzrostowego zakończenia mogła rozczarować część inwestorów, co z połączeniu z mieszanym zachowaniem parkietów azjatyckich, zaowocowało wczoraj realizacją zysków na rynkach europejskich.
Nie pomagały, ani notowania kontraktów amerykańskich sugerujące niezły początek tamtejszych indeksów, ani nieco lepsze informacje makro z Eurolandu, a dane z za Atlantyku czekały dopiero w dalszej fazie sesji. Pomimo niejednoznacznego otwarcia najważniejszych indeksów na naszym kontynencie początek upłynął pod znakiem umiarkowanych wzrostów.
Optymizm nie był jednak duży i wyczerpał się już po około godzinie handlu. Wskaźniki zaczęły słabnąć, choć nie była to zdecydowana wyprzedaż. Około południa napłynęła wiadomość o gorszych wynikach spółki Du Pont, ale właśnie krótko potem udało się przecenę zatrzymać.
Po okresie względnej stabilizacji popyt zaczął odrabiać straty, a indeksy zaczęły powoli piąć się do góry. Początek sesji w USA upłynął pod znakiem niezdecydowania, co w Europie wywołało osłabienie, ale kiedy rynki za oceanem szybko otrząsnęły się po słabszych danych makro, nastroje na naszym kontynencie też się poprawiły. Głównym wskaźnikom nie udało się wprawdzie wyjść na plusy, ale ostatecznie zakończyły jedynie nieznacznymi spadkami.
WIG20 otworzył się na minimalnym minusie i po krótkim zawahaniu ruszył wyżej. Wzrosty nie utrzymały się jednak długo i na rynku zapanowała względna stabilizacja. To też był jedynie stan przejściowy, gdyż po niespełna dwóch godzinach indeks zaczął wyraźniej słabnąć, na co wpływ miały również pogarszające się nastroje w Europie. Krótko po południu przecena dotarła w okolice 1610 pkt., gdzie udało się ją powstrzymać, a kolejne próby mocniejszego pogłębienia spadków były nieskuteczne.
To z kolei zmotywowało byki do nieco większej aktywności. Podobnie, jak wiele innych wskaźników europejskich, WIG20 zaczął odrabiać straty. Odbicie było dość spokojne, ale jego tempo wzrosło po większym niż oczekiwano cięciu stóp przez RPP. Końcówka przyniosła jednak wyhamowanie, a ostatnie minuty mocniejszą przecenę. Zniwelowała ona całe wcześniejsze odbicie, a indeks kończył dziennym minimum.
W warunkach dużej niepewności, odreagowanie po wzrostach nie jest zaskoczeniem, tym bardziej że podobnie zachowały się inne rynki. Spadek nie przyniósł jednak jeszcze wyraźniejszych rozstrzygnięć, a indeks tkwi pomiędzy położonymi stosunkowo blisko ważnymi ograniczeniami i dopiero przebicie któregoś z nich może wskazać wyraźniejszy kierunek.
Pierwszym oporem jest linia ostatnich spadków, obecnie na ok. 1636 pkt., ale znacznie istotniejsza jest przebita linia trendu zwyżkowego z października, aktualnie nieco ponad 1700 pkt. Wsparciami są z kolei luka hossy w strefie 1599-1606 pkt. oraz minimum na 1547 pkt. W połączeniu obie grupy tych barier mają podobną wymowę i trudno przesądzać, które będą pierwsze testowane. Dość prawdopodobna jest więc wkrótce dalsza niewielka stabilizacja.