Kolejny dzień wyprzedaży obserwujemy na parkietach Starego Kontynentu. Pomimo że większość indeksów europejskich rozpoczęła dzień na niewielkich plusach, to około godziny 10:30 nie zyskiwał już żaden z nich.
Coraz to nowe minima wyznacza także WIG20, który 1,5 godziny od otwarcia notowano już ponad 4% niżej. Przy tak dużej skali wyprzedaży na światowych rynkach należałoby się spodziewać przynajmniej niewielkiej korekty, wydaje się jednak że dziś jest na nią jeszcze za wcześnie.
We wtorek po raz kolejny dały o sobie znać obawy amerykańskich inwestorów dotyczące pogłębiającej się recesji w USA. Spadki zagościły na wszystkich tamtejszych parkietach, Dow Jones stracił prawie 3,8%, zaś S&P500 i Nasdaq odpowiednio po 4,56% i 4,15%. Tym samym indeks DJIA, który w zeszłym tygodniu oddał około 5,3% zamknął dzień na poziomie 7552 punktów, zaledwie jeden punkt powyżej minimum z listopada 2008 (w stosunku do zamknięcia, minimum intraday było około 100 pkt. niżej). Najmocniej znowu zniżkował sektor finansowy, na czele z JP Morgan (12,31% spadku), Citigroup (zniżka o 12,32%) i Bank of America (również ponad 12% zniżki).
Biorąc zaś pod uwagę najnowsze informacje napływające ze świata, można stwierdzić że powodów do obaw nie brakuje. Jednym z nich jest brak szczegółów dotyczących pakietu pomocowego dla amerykańskich banków, opracowywanego przez ekipę obecnego Sekretarza Skarbu T. Geithner'a. Niewykluczone, że skala strat w sektorze finansowym jest wielokrotnie większa niż wcześniej szacowano, a ,,nabieranie wody w usta" przez władze USA ma po prostu na celu uchronienie rynków przed paniką. Podobna sytuacja może mieć miejsce także w Europie. Za takim punktem widzenia przemawia np. ostatni raport agencji ratingowej Moodys, w którym zaznaczono, że mocno prawdopodobne jest obniżenie ratingu dla wielu tamtejszych banków.
Mieszane nastroje panowały dziś na rynkach azjatyckich. O 0,55% wzrósł indeks Hang Seng, za to Nikkei225 spadł o 1,4%. Najsilniej, bo aż o 4,72% zniżkowała giełda w Szanghaju.