Poniedziałkowa sesja z uwagi na święto w USA była spokojna. Stała jednak pod znakiem wzrostów i kontynuacji lepszego klimatu inwestycyjnego z ostatniego dnia minionego tygodnia. Nieźle prezentowały się więc banki, a nastrojom nie szkodziły gorsze dane z Chin i spadki cen tamtejszych akcji.
Z uwagi na obchodzony za oceanem dzień prezydenta, Wall Street dzisiaj była nieczynna, co z reguły prowadzi do spokojnego handlu. Dzisiaj jednak po tygodniowej przerwie na rynek wrócili inwestorzy z Chin, co musiało przyciągnąć uwagę, w szczególności że opublikowane zostały również dane o wymianie handlowej tej drugiej gospodarki świata. Same dane nie wypadły dobrze i wskazywały na zdecydowanie silniejsze spadki od prognoz. Zarówno import jak i eksport zniżkowały w dwucyfrowym tempie, ale część tych spadków wynikała z osłabienia juana. W walucie lokalnej spadek eksportu już tak duży nie był, choć zniżkę o 6,6 proc. wciąż uznać można niemałą i oznaczającą spowolnienie aktywności gospodarczej w wyniku niższych zamówień zewnętrznych. Dane jednak schodziły na drugi plan. Najważniejsze były zmiany na rynku finansowym w Państwie Środka. Ceny akcji co prawda spadały, ale w bardzo skromnej skali. Zmianę mniejszą niż 1 proc. ciężko nazwać za istotną, szczególnie biorąc pod uwagę globalne zamieszanie jakie przeszło
przez rynki podczas nieobecności Chińczyków.
Na dodatek ważniejszy z perspektywy inwestora zagranicznego rynek walutowy wyraźnie umacniał juana do najwyższego względem dolara poziomu w tym roku. Bank centralny zadbał o dzisiejszą siłę chińskiej waluty, między innymi za sprawą słów prezesa banku centralnego, który stwierdził , że nie ma powodów do dalszego osłabienia się juana i dodał, że Chiny będą utrzymywały kurs waluty wobec koszyka na stabilnym poziomie.
W Europie drugi dzień z rzędu dobrze radziły sobie banki. Lokalnie wpływ na to mogła mieć deklaracja Kancelarii Prezydenta o możliwość modyfikacji projektu ustawy o kredytach walutowych pod warunkiem, że jego główne intencje zostaną zachowane. Nasz rynek pozytywnie dzisiaj się jednak nie wyróżniał. Zdecydowanie lepiej radziły sobie parkiety europejskie, gdzie zwyżki sięgały, a nawet przekraczały 3%. Krajowy parkiet do wzrostów nie był tak ochoczy, podobnie jak wcześniej wykazywał większy opór do spadków. Obroty wciąż pozostawiały wiele do życzenia, choć częściowo tłumaczyć to można było specyfiką dnia bez udziału kapitału amerykańskiego. Ostatecznie indeks WIG20 wzrósł o 1,3%, co pozostawia spory niedosyt, szczególnie że w trakcie sesji akcje zyskiwały więcej.