Chodzi przede wszystkim o wykazywaną w ostatnim czasie siłę na tle rynków światowych, głównie tych najbardziej rozwiniętych. Powody takiego stanu rzeczy można oczywiście wskazać i jest to zadanie znacznie łatwiejsze, niż odpowiedzenie na pytanie, czy taki stan rzeczy jest zapowiedzią trwalszej poprawy koniunktury na naszej giełdzie.
Odporność na zniżki na świecie można wiązać z faktem, że wcześniej, do połowy lutego, byliśmy jednym z najsłabszych parkietów na świecie. W ten sposób zdyskontowaliśmy niekorzystny rozwój wydarzeń na światowych giełdach.
Zniżkę napędzały fatalne wyniki naszych spółek w IV kwartale 2008 r., jak również niekorzystne nastawienie do naszego regionu globalnych inwestorów, które znajdowało odbicie w deprecjacji złotego. Do tego dochodziło psychologiczne oddziaływanie spadającej liczby otwartych pozycji na rynku kontraktów na WIG20, co przy zniwelowaniu kilkudziesięciopunktowej ujemnej bazy mogło być odbierane jako wycofywanie się z krótkich pozycji. Od 24 lutego ubyło 14 tys. otwartych pozycji. Trudniej natomiast było wskazać fundamentalne przesłanki do wzrostu cen akcji wbrew światu.
Ubiegły tydzień zakończył się zasłonięciem przez WIG luki bessy z 17 lutego, czyli pokonaniem silnego oporu. Indeks nie zdołał jednak przejść 23 tys. pkt, związanych z dołkiem z 3 lutego. Jednocześnie lukę zasłonił w samej końcówce piątkowej sesji, niejako ,,na siłę". Dziś zaś od rana mamy silny spadek. WIG traci blisko 2%, co dodatkowo osłabia wymowę zakrycia luki bessy. To efekt wyprzedaży na świecie, która jest z kolei pochodną nacjonalizacji Lloyds'a oraz zapowiedzi Banku Światowego globalnej recesji w tym roku.
Do tego miniony tydzień przyniósł przełamanie przez europejski DJ Stoxx 600 dołka internetowej bessy na wykresie tygodniowym, co stanowi zapowiedź dalszych zniżek. Uzasadnione w takich okolicznościach jest zmodyfikowanie bardzo konkretnego założenia, że wyjście WIG powyżej 22,8 tys. pkt otworzy drogę do silnego, kilkumiesięcznego wzrostu.
Wciąż wydaje się, że taki scenariusz stał się ostatnio realny, ale z jego forsowaniem warto jeszcze poczekać na przebicie 23 tys. pkt. Utrzymywanie się WIG powyżej 22,3 tys. pkt będzie zwiększać szanse na korzystne dla posiadaczy akcji rozwiązanie. Zamknięcie poniżej tej bariery podniesie zagrożenie pesymistycznym rozstrzygnięciem. Nie ma też wątpliwości, że pozytywny wariant ma szanse się zmaterializować jedynie wtedy, gdy wyprzedaż na amerykańskim parkiecie zatrzyma się w okolicy 650 pkt dla S&P 500.
Warto odnotować, że siła naszej giełdy współgra z zerwaniem związków złotego z forintem. To również prowadzi do wniosku, że mamy do czynienia z technicznym aspektem takiego zachowania, związanym z większą skalą wcześniejszej wyprzedaży złotego. Silne zachowanie giełdy i złotego kontrastuje przy tym ze wzrostem premii za ryzyko inwestycji w naszym kraju, obrazowanej różnicą między rentownością naszych i niemieckich obligacji 10-letnich.
Podniosła się dziś do 3,49 pkt proc. W ostatnich latach jedynie na dwóch sesjach (jesienią 2008 r.) była większa. To pokazuje rosnące wyzwania z punktu widzenia sprzedaży naszych obligacji i tym samym presję na ich rentowność. Ta zaś ma bardzo duże znaczenie z punktu widzenia skłonności OFE do kupna większych ilości akcji. Spadek cen obligacji przy tych samych kursach akcji podnosi zaangażowanie OFE na giełdzie.