Wczorajsze notowania na naszym parkiecie i przecena na głównych giełdach światowych nie były dobrym prognostykiem dla przebiegu dzisiejszej sesji. Obawy te okazały się uzasadnione, gdyż rynek zanotował trzeci z rzędu spadek. W porównaniu z wtorkiem wzrosły wprawdzie obroty, ale i tak świadczą one o ciągle daleko posuniętej ostrożności inwestorów.
Otwarcie większości wskaźników koniunktury wypadło nieco poniżej poziomów z poprzedniej sesji, chociaż nie były to spadki zbyt duże. Do południa na rynku niewiele się działo - na początku miało wprawdzie miejsce wzrostowe odbicie, dzięki któremu WIG20 wyszedł lekko na plus, ale bykom nie udało się utrzymać tych poziomów i już po kilkunastu minutach atmosfera znowu się pogorszyła.
Podobna taka próba nastąpiła po godzinie 11, jednak i tym razem zainicjowanie większej zwyżki okazało się ponad siły byków i tak jak to miało miejsce wcześniej dość szybko indeks powrócił poniżej wtorkowego zamknięcia. W tym jednak okresie popyt cofnął się jeszcze bardziej i przez pozostałą większość notowań rynek obsuwał się przy niewielkich obrotach. Na godzinę przed końcem WIG20 dotarł do najsilniejszego obecnie obszaru wsparcia, gdzie wypadło dzisiejsze minimum. W tym bowiem rejonie popyt znowu się ożywił i rynek zaczął odbijać od dna. Taka sytuacja utrzymała się do końca dnia dzięki czemu sporą część strat udało się jednak odrobić, jednak pomimo to większość wskaźników zakończyła dzień na minusie. Większy optymizm pojawił się natomiast na rynku terminowym, na którym dynamiczna zwyżka w ostatniej godzinie handlu spowodowała, że kontrakty czerwcowej serii zyskały w porównaniu z wtorkiem 0.2% przy wyraźnym wzroście wolumenu.
Dzisiejsza sesja przez większość czasu przebiegała pod dyktando strony podażowej i potwierdza, że w najbliższym czasie będzie raczej ciężko o większą zmianę układu sił na rynku i odwrócenie krótkoterminowej tendencji spadkowej. Nieco lepiej wygląda jednak sytuacja jeśli chodzi kolejne dni, a to za sprawą skutecznej obrony najsilniejszego aktualnie obszaru wsparcia dla indeksu WIG20, które wyznaczają luka hossy z 4 stycznia br. oraz poziom 38.2% zniesienia wzrostów trwających od końca września ub.r. do końca stycznia br. Trudno wprawdzie na tej podstawie doszukiwać się przesłanek zapowiadających większą poprawę koniunktury, jednak powstała na wykresie świeca z dolnym cieniem podkreślającym ożywienie byków w tym rejonie, daje szanse na zahamowanie przeceny i wzrostowe odreagowanie na najbliższych sesjach. Jeżeli więc nic dramatycznego nie wydarzy się wkrótce na rynkach światowych, a zwłaszcza za oceanem można spodziewać się, iż przynajmniej w tym tygodniu atmosfera na naszym parkiecie może się uspokoić.