W te trochę bezładne zmiany wpisywała się czwartkowa sesja. U nas początkowo została zdominowana przez podane przed rozpoczęciem notowań wyniki Telekomunikacji Polskiej za III kwartał.
Choć były słabsze niż rok wcześniej, to jednak lepsze od prognozowanych przez analityków. To podbiło kurs TP o 3%. Przy nieoczekiwanie korzystnym zakończeniu środowej sesji w USA, które przełożyło się na optymistyczne nastawienie inwestorów na europejskich rynkach, wpłynęło to na ogólnie pozytywny klimat na naszym parkiecie.
W początkowej fazie WIG20 pokonał nawet poprzedni rekord z 11 października. Uwaga inwestorów jednak koncentrowała się na dość ograniczonej liczbie spółek. W defensywie wciąż pozostawał segment małych i średnich firm, na co bez wątpienia wpływ miało dalsze umocnienie złotego, którego znaczenie zwiększają ostatnie słabsze od prognozowanych dane z polskiej gospodarki (sprzedaż detaliczna, produkcja przemysłowa).
Przy wciąż prawdopodobnych podwyżkach stóp (WIBOR wciąż rośnie) oraz szybkim wzroście płac można obawiać się, że spadek marż będzie wielu przedsiębiorstwom trudno zrekompensować wyższymi wolumenami sprzedaży.
Po południu nastroje zepsuły dane o spadku zamówień na dobra trwałego użytku w USA we wrześniu. W samym końcu sesji nieco ich wydźwięk złagodził wzrost sprzedaży nowych domów w USA we wrześniu w porównaniu z sierpniem.
Jednak tajemnica tego wzrostu kryła się w znacznej rewizji danych za poprzedni miesiąc. Gdyby nie ona pozytywnego zaskoczenia by nie było. Realnie patrząc, wczorajsze dane nie zneutralizowały fatalnego wydźwięku środowych informacji o sprzedaży domów na rynku wtórnym.
Trudno było zauważyć też wpływ opublikowanych wczoraj ,,minutek", czyli sprawozdania z ostatniego posiedzenia RPP. Choć wskazywano w nich na potencjalne zagrożenia ze strony perturbacji na rynkach finansowych dla polskich banków, mających kapitałowe powiązania z zagranicznymi instytucjami, to nie wywołało to nie wywołało to większej reakcji inwestorów.
Gaśnie też oddziaływanie wyniku wyborów parlamentarnych, więc powracamy do wcześniejszego stanu, gdzie koniunktura na naszej giełdzie prawie w całości zależała od wydarzeń na świecie.
W tym kontekście warto na chwilę wrócić do zakończenia środowych notowań w USA. W końcówce udało się odrobić pokaźne straty, co wiązano z odżyciem nadziei na kolejne cięcie stóp procentowych. Można było się spodziewać, że po takim przebiegu notowań środowych wczoraj rynek w USA ochoczo ruszy w górę.
Nic jednak takiego się nie stało. Oprócz kolejnej porcji niepokojących danych makroekonomicznych pojawiło się badanie, z którego wynikało, że prawie dwie trzecie Amerykanów dopuszcza możliwość wystąpienia w przyszłym roku recesji. To przekonanie zderzy się dziś z odczytem indeksu nastrojów konsumentów Uniwersytetu Michigan.
Środowe odbicie z końca sesji można też wiązać z osiągnięciem bardzo ważnego wsparcia, jakie na wysokości 1500 pkt tworzy połowa długiej, białej świecy z 18 września. Taki przebieg zdarzeń wzmacnia znaczenie tej bariery. Wczoraj znów ten poziom był testowany. Po jego przełamaniu uprawnione będzie stawianie bardziej zdecydowanych prognoz dotyczących kontynuacji zniżki, przynajmniej do poziomu sierpniowego dołka.
Skoro nie udało się oddalić od wsparcia po dość spektakularnej obronie w środę trzeba liczyć się z jej przełamaniem. Na razie możemy zastanawiać się, czy ignorując złe informacje inwestorzy wykazują się przesadnym optymizmem, czy jednak jest to oznaka powracającej siły rynku. Na korzyść byków przemawia poprawiający się bilans sezonu wyników za III kwartał, który wcześniej wskazywał na niewielką obniżkę zysków spółek, teraz na lekką poprawę. I
tak jednak wszystko zależy od tego, jakie będą wyniki w IV kwartale, a ostrzeżeń jest coraz więcej, że nie uda się zrealizować wcześniejszych zapowiedzi.
Ostrzegawczym sygnałem była reakcja chińskiej giełdy na publikację danych o wrześniowej inflacji i wzroście gospodarki w III kwartale. Kursy spadły o 4,5%, najbardziej od sześciu tygodni. Do optymizmu nie skłania październikowy indeks nastrojów niemieckich przedsiębiorców.
Badanie oparte na opiniach 7 tys. osób wykazało najsłabsze nastawienie od 20 miesięcy, choć trzeba przyznać, że oczekiwany był nawet gorszy rezultat. Niemiecka gospodarka to nasz najważniejszy partner handlowy. Przewidywane jej spowolnienie potwierdził tamtejszy niemiecki rząd obniżając wczoraj prognozy wzrostu na przyszły rok do 2% z 2,4%.