Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Barembruch
|

Przyczajony tygrys?

0
Podziel się:

Początek tygodnia na warszawskim parkiecie nie pomógł w wykrystalizowaniu sytuacji. Kupującym nie udało się postawić kropki nad i, choć ceny utrzymały się stosunkowo blisko ważnych poziomów.

Przyczajony tygrys?

Początek tygodnia na warszawskim parkiecie nie pomógł w wykrystalizowaniu sytuacji. Kupującym nie udało się postawić kropki nad i, choć ceny utrzymały się stosunkowo blisko ważnych poziomów.

WIG20 po wzroście o niecałe 0,2 proc. jest już w okolicach 3750 pkt. Inwestorzy atakują ten poziom „z pewną taką nieśmiałością", o czym świadczą znacznie niższe od ubiegłotygodniowych obroty. Nie przekroczyły w poniedziałek nawet 1,3 mld zł!

Czyżby więc na rynek powracał znów marazm? Gdyby tak było, zapewne musielibyśmy się pogodzić z kolejną fazą powolnego osuwania się cen akcji i indeksów. Jednak słabość kupujących podczas poniedziałkowych notowań jeszcze wcale o tym nie przesądza. Bo przecież popyt tak całkiem się nie ulotnił. Indeksy giełdowych średniaków i maluchów poszły wyraźnie w górę - mWIG o 0,6 proc., a sWIG nawet o 1,1 proc. Przewaga spółek rosnących nad spadającymi też była zauważalna - tych pierwszych było aż o 50 więcej.

Poza tym nie sposób nie zauważyć, że naszym indeksom mimo poważnych trudności jednak udało się wzrosnąć. Ta sztuka nie udała się np. indeksom w Wielkiej Brytanii (FTSE stracił aż 0,8 proc.), czy we Francji (CAC spadł o ćwierć procenta). I choć na parkietach w USA też nie widać było w poniedziałkowy wieczór optymizmu - tam indeksy zniżkowały o 0,2-0,3 proc., to wciąż nie ma powodu, by rozdzierać włos na czworo. WIG20 jest wciąż blisko ważnej strefy 3750-3800 pkt. i wciąż nie stracił szansy na jej pokonanie. Choć trudno też zaprzeczyć, że z każdym dniem niepewności ta szansa będzie mniejsza.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)