Wcześniej ,,zielone pędy" robiły furorę w świecie inwestycji, teraz coraz częściej mówi się o przywracaniu globalnej równowagi.
Niedawno sekretarz skarbu USA mówił, że widzi ją już na horyzoncie. Dzisiaj prezydent Obama powiedział jak owy horyzont przybliżyć - trzeba pozwolić juanowi się umocnić.
Sama informacja nie ma implikacji na dzisiejsze zachowanie rynków, ale już w dłuższym terminie znaczenie jest nie do przecenienia. Wydaje się bowiem, iż gdyby rzeczywiście udało się zrównoważyć światową gospodarkę, to powstałyby fundamenty pod prawdziwą hossę, która nie byłaby nazywana spekulacyjną ze swej natury. Na razie niestety pozostaje nam analiza carry trade'u na dolarze.
Dzisiaj po raz pierwszy od 16 lat sześciomiesięczny libor dla waluty amerykańskiej stał się niższy niż jego japoński odpowiednik. To dobra wiadomość na dziś, ale tragiczna na jutro. Dolar jest bowiem walutą rezerwową świata i spekulacja na nim może doprowadzić do niemałej tragedii. Warto tylko wspomnieć, że ostatnia duża spekulacja na jenie skończyła się Kryzysem Azjatyckim...
Wracając jednak do dnia dzisiejszego wspomnieć trzeba, że byki stały przed zadaniem utrzymania wczorajszych zdobyczy i udało im się to. Wykonany został plan minimum i to pomimo nienajlepszych warunków ku temu, gdyż dane o amerykańskiej produkcji przemysłowej zaskoczyły negatywnie. WIG20 dzień zakończył symboliczną zniżką, która nie zmienia pozytywnego obrazu rynku.
Złoty nie miał dzisiaj najlepszej passy. Umacniający się dolar i wczorajsza słabość w okolicach silnego wsparcia na poziomie 4,07 uruchomiła procesy korekcyjne. Nadal znajdujemy się w kanale trendu bocznego i szybkiego ruchu w okolice 4 złotych raczej nie można się w najbliższej przyszłości spodziewać.