Kończy się powoli tydzień, który już przed dzisiejszą sesją można określić mianem spokojnej korekty ostatnich wzrostów. Dziś raczej trudno spodziewać się przełomu. Będziemy zapewne świadkami nerwowej sesji, ale z niewielkimi wahaniami.
Ostatnie cztery sesje zmuszają mnie do refleksji, że na rynku zamiast fundamentów, rozpanoszyły się emocje. Co więcej, niektórym inwestorom przydałby się psycholog i to od zaraz. Jak inaczej wytłumaczyć to, że na zakończeniu dzisiejszej sesji kontrakty terminowe na WIG20, zakończyły notowania bazą wynoszącą +28 pkt., względem indeksu. Optymizmem, czy może już szaleństwem?
Dziś mamy kolejną sesje właściwie bez danych makro, więc powinniśmy dryfować w kierunku, jaki wyznaczyło wczorajsze zamknięcie giełd w USA. Tam Dow Jones zyskał 0,4 proc., co jest odrobieniem 1/3 strat, jakie inwestorzy ponieśli w środę. Bardzo prawdopodobne, że właśnie tak będzie przebiegała dzisiejsza sesja w Warszawie.
Mój kolega Marek Knitter, wczoraj retorycznie pytał: „Niedźwiedziom najwyraźniej kończy się amunicja. Obroty na całym rynku wyniosły zaledwie 1,87 mld zł. Czy rynek akcji jest już na tyle silny, aby móc rozpocząć ponowną wędrówkę w górę?"
Moim zdaniem, na ataki byczej braci, jest jeszcze za wcześnie. Wyraźnie widać, że rynek (ten ograniczony oczywiście do WIG20) nie ma ochoty rosnąć. Znów kłania się psychologia, ale nie tylko. Ostatnie wzrosty były osiągane, gdy rosła rentowność obligacji (i tych w USA i Polsce), co nie jest sytuacją normalną. Teraz te harce trzeba odchorować.
Zupełnie inne czynniki motywują graczy w segmencie małych i średnich firm. Wczoraj Skarbiec TFI ogłosił, że rozpoczyna sprzedaż nowego funduszu, skoncentrowanego na indeksach mWIG40 i sWIG80. Swoją drogą trzeba mieć tupet, by decydować się na taki ruch tuż przed wakacjami, gdy wiadomo, że presja sprzedających będzie większa. Koledzy z innych TFI sektora MiŚ, już zapewne dziękują Skarbcowi. Inwestorzy też powinni to uczynić w najbliższym czasie.