Spoglądanie przez ten pryzmat może jednak tworzyć złudne wrażenie. W inwestowaniu chodzi o zarabianie, a w takiej sytuacji jak obecnie, trudno o tym mówić. W dalszym ciągu główna wątpliwość, jaka może towarzyszyć inwestorom na naszym parkiecie, dotyczy zachowanie indeksu WIG względem bariery 22,5 tys. pkt. Przełamaliśmy ją w połowie lutego, ale do tej pory nie doprowadziło to do dalszych zniżek. Widać, że popyt, jaki się pojawił poniżej tego poziomu, zebrał dużą część podaży z warszawskiego parkietu. W efekcie teraz nie ma komu już sprzedawać akcji. W bessie jednak jest to mniej istotne od liczby chętnych do ich kupna. A tu wciąż większego kapitału nie widać. Dlatego nie ma podstaw, by odejść od założenia, że pokonanie bariery 22,5 tys. pkt przez WIG zapowiada kontynuację zniżek. Dopiero wyjście ponad ten poziom pozwoli zmienić zdanie i ostrożnie przejść na stronę optymistów.
Relatywna siła warszawskiego parkietu ma trzy wytłumaczenia. Pierwszym jest zakończony sezon publikacji wyników za IV kwartał 2008 r. Daje to psychologiczne poczucie ulgi, że na rynek przestaną napływać negatywne informacje. Drugim, również o psychologicznym podłożu czynnikiem, jest sytuacja na rynku terminowym. W ostatnich dniach ubyło sporo otwartych pozycji, co inwestorzy tłumaczą sobie zamykaniem krótkich pozycji i wyciągają z tego wniosek, że część inwestorów przestanie być zainteresowana grą na zniżkę cen naszych akcji. Trzeci element to oczekiwanie, że znajdujące się coraz bliżej bardzo silne wsparcia na rynkach zagranicznych - 650 pkt dla S&P 500 oraz 162,5 pkt dla DJ Stoxx 600 - powstrzymają wyprzedaż i dojdzie do silnego odreagowania. Widać, że wszystkie te elementy nie mają fundamentalnego znaczenia. Istnieje zagrożenie, że kolejna fala wyprzedaży na świecie, pociągnie za sobą w dół nasz rynek.
U progu tego roku zakładaliśmy, że wypełni się zasięg zniżki do 22,5 tys. pkt, po czym nastąpi duże i trwalsze odbicie, nawet w rejon 30 tys. pkt. W tym kontekście ważą się teraz losy tej koncepcji. Powrót WIG powyżej 22,5 tys. pkt podtrzymywałoby ją, kontynuacja zniżek tonowałaby oczekiwania na mocną poprawę koniunktury.