Od dłuższego czasu polskie akcje zachowywały się poprawnie, ale nie tak dobrze jak ich europejskie odpowiedniki. Wiele osób narzekało na ten stan rzeczy i najwidoczniej znalazł się kapitał chcący wykorzystać względne niedowartościowanie warszawskiego parkietu i dzisiaj drugi dzień z rzędu doświadczyliśmy pokaźnych wzrostów.
Wszystko to działo się mimo gorszej postawy otoczenia, gdzie w Europie dominował kolor czerwony. Nawet dotychczas bardzo silny rynek węgierski ostatecznie stracił na wartości niemalże 1%. Jeszcze gorzej wyglądała sytuacja u naszych zachodnich sąsiadów, również do tej pory pozytywnie się wyróżniających. Jednoznacznych impulsów prospadkowych nie było, gdyż ich obecność z pewnością odbiłaby się również na GPW. Tym niemniej pozytywne z pewnością nie były kolejne niepokojące doniesienia z Grecji.
Otóż Financial Times poinformował, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy odrzucił prośbę Aten o opóźnienie spłaty kolejnej raty pożyczki, która zapada 1 maja. Jeżeli tego typu doniesienia połączymy z faktem, że rynek instrumentów CDS ocenia prawdopodobieństwo bankructwa Hellady na 77%, to można powoli zacząć się martwić o materializację dotychczas odkładanych negatywnych scenariuszy. Ponadto tuż za rogiem mamy miesiąc maj, znany z chęci inwestorów do realizacji zysków, a tych w I kw. tego roku nie brakowało.
Warszawa nie poddała się negatywnej tendencji otoczenia i drugi dzień z rzędu prezentowała ponadprzeciętną formę. Początkowo zwyżki było skromne, ale po godzinie 14:00 skokowo się powiększyły. Wynikać to mogło ze zleceń inwestorów amerykańskich, którzy właśnie popołudniem zaczynają być aktywni na parkiecie. Popyt cały czas koncentrował się na bankach, co jest uzasadnione dotychczasowym słabszym zachowaniem tego sektora i wynikającym z tego potencjałem odreagowania słabości. Indeks WIG-Banki ostatecznie odrobił straty poniesione pamiętnego dnia 15 stycznia, kiedy drastyczne umocnienie franka szwajcarskiego odbiło się negatywnym echem w krajowym sektorze bankowym.
Dalej najchętniej handlowano akcjami PKO BP, które często orbitują w kręgu zainteresowań kapitału zagranicznego. Gorzej radziły sobie spółki paliwowe, co wynikało zapewne z chęci realizacji części sowitych zysków, jakimi akcje tej branży mogą się pochwalić. Ostatecznie główny indeks WIG20 zyskał ponad 1% i dzięki fixingowi zamknął się lekko powyżej psychologicznego poziomu 2500 pkt. Obroty w kwocie miliarda złoty były pokaźne i potwierdzające obrany wzrostowy kierunek.