Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Rekord wszech czasów i co dalej?

0
Podziel się:

Wygląda na to, że ci inwestorzy, którzy na przekór niewesołym sygnałom cierpliwie czekali z akcjami w portfelu na lepsze czasy, wreszcie się ich doczekali.

Wygląda na to, że ci inwestorzy, którzy na przekór niewesołym sygnałom cierpliwie czekali z akcjami w portfelu na lepsze czasy, wreszcie się ich doczekali.

Po środowym wzroście cen większość analityków oczekiwała spadkowej korekty i kontynuacji utartego scenariusza - sesja w górę, sesja w dół. A tymczasem schemat został przełamany przez optymistów. I to w wielkim stylu.

Wzrost WIG20 o prawie 2,2 proc. robi spore wrażenie. Tym większe, że do tej pory to właśnie czołowe spółki najbardziej odczuwały brak kapitału zagranicznego na warszawskim parkiecie. W czwartek od nadmiaru kapitału aż kipiały. Bioton po raz drugi z rzędu wzrósł o ponad 6 proc., KGHM - o prawie 8 proc., Agora - o ponad 5 proc. Jedyną branżą, która nie nadążyła za całym rynkiem, była budowlanka.

Run na duże spółki wywindował indeks WIG o półtora procenta w górę i pozwolił mu pobić historyczny rekord. To cieszy, ale tak naprawdę potwierdzeniem siły rodzącej się hossy będzie dopiero to, gdy na historyczne poziomy zdoła się wspiąć WIG20. Bo to indeks największych spółek w największym stopniu decyduje o obrazie rynku. Dziś indeksowi gigantów brakuje do osiągnięcia tego celu tylko symboliczny procent. Niewykluczone więc, że jeszcze w trakcie ostatniej sesji tygodnia WIG20 będzie próbował dołączyć do swoich ,,mniejszych" braci i podobnie, jak MIDWIG oraz WIG świętować rekord.

Sprzyjają temu dobre wieści z gospodarki (wskaźniki makroekonomiczne potwierdzają przyspieszenie wzrostu gospodarczego i to bez efektu ubocznego w postaci rosnącej inflacji). Kolejne spółki publikują dobre lub bardzo dobre wyniki finansowe (w czwartek akurat nieco słabszy wynik od wywindowanych oczekiwań graczy zaprezentował BZWBK)
. Jeśli w piątek doszłyby do tego dobre wieści z giełd zachodnioeuropejskich, mielibyśmy hossę pełną gębą. Tyle, że czwartkowo-wieczorne doniesienia z parkietów amerykańskich (a to one wyznaczają trendy na innych kontynentach) nie pozwalają na hurraoptymizm - główne indeksy zanotowały spadki.

Inna sprawa, że gdy rynek jest rozpędzony, nie tak łatwo zasiać w inwestorskich sercach zwątpienie. Popyt nie zniknie z dnia na dzień (zwłaszcza, że - co widać po zachowaniu kursu złotego na rynku walutowym - do naszego kraju płyną szerszym strumieniem pieniądze z zagranicy), może co najwyżej być nieco przytłumiony. A wtedy będziemy mieli na parkiecie łagodną spadkową korektę, którą będą mogli wykorzystać do zakupów ci, którzy ,,zaspali" i zostali z gotówką w portfelach, czekając na pogłębienie spadków, które nie nadeszło.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)