W mijającym tygodniu WIG20 poradził sobie dobrze, szczególnie na tle swoich rówieśników, jak i innych europejskich indeksów. Podczas gdy rodzimy indeks stracił jedynie 0,7 proc., indeksy w Europie Środkowej zanotowały około 2-procentowe spadki. Giełdy Europy Zachodniej straciły zaś 3-5 procent swojej wartości z piątku.
Nietrudno było ulec wrażeniu, że w tym tygodniu inwestorzy przygotowywali się do nadchodzących wydarzeń. W środę swoją konferencję organizuje bowiem Komitet Operacji Otwartego Rynku. W jej czasie dowiemy się, czy FED podniesie stopy procentowe po raz pierwszy w tym roku. Choć na taki krok czekamy od grudnia 2015, to wszystko wskazuje na to, że podwyżki we wrześniu się jednak nie doczekamy.
Taki scenariusz wskazuje również rynek kontraktów terminowych na stopę funduszy federalnych (główną stopę procentową w USA). Kontrakty wyceniają prawdopodobieństwo podwyżki na jedynie 12 procent.
Nie można jednak wykluczać, że FED zaskoczy rynki. Ostatecznie słychać było bowiem głosy z amerykańskiego banku centralnego, że podwyżka jest możliwa. Taki krok jednak wpłynąłby drastycznie na wyceny przede wszystkim akcji, a tego włodarze FED z pewnością będą chcieli uniknąć. Warto tutaj zauważyć, że ewentualna podwyżka, po wstrzymaniu się od działań przez Europejski Bank Centralny, mogłaby wyjątkowo pogorszyć sentyment rynkowy.
Niezależnie jednak od wrześniowej decyzji, złagodzony scenariusz dwóch podwyżek w tym roku z dużą pewnością się nie zrealizuje. Jeśli FED podniesie stopy w środę, to w grudniu z dużym prawdopodobieństwem pozostawi je na niezmienionym poziomie. Jeśli zaś nie zrobi tego teraz, to kolejną szansę otrzyma właśnie ostatniego miesiąca roku, jako że kolejne posiedzenie, drugiego listopada, obędzie się bez konferencji.
WIG20 zakończył tydzień niewiele niżej, niż wyniosło zeszłopiątkowe zamknięcie. Główny polski indeks realizuje niestety scenariusz testu wybicia ważnego poziomu, co oznacza, że w nadchodzących dniach spadki (lub co najmniej konsolidacja) powinny być kontynuowane.
Oczywiście polski indeks także pozostanie pod silnym wpływem środowej decyzji, w końcu, jakby nie było, jest zaliczany do grona indeksów krajów wschodzących. Reakcja będzie tutaj zgodna z intuicją - podwyżka to wzrost kosztu kapitału w USA, jego powrót do Stanów Zjednoczonych i tym samym odpływ z gospodarek rozwijających się. Choć Polska nie była znaczącym beneficjentem napływu globalnego kapitału, to i tak na notowania cen akcji wpłynie wstrzymanie zagranicznego paliwa.