Byki nie miały siły uczcić dziewiętnastej rocznicy warszawskiego parkietu kolejnymi rekordami indeksów. Ustanowione zostały dzień wcześniej.
Nie pomogły dobre dane zza oceanu, a nastroje na świecie nie pozwalały na żadne szaleństwa. Brak pozytywnej reakcji na korzystne informacje może wskazywać, że siła trendu powoli ulega wyczerpaniu i zbliża się spadkowa korekta.
Polska GPW
Inwestorzy zaczęli dziś handel na warszawskiej giełdzie w kiepskich nastrojach. Indeks największych spółek tracił na otwarciu prawie 0,7 proc., a WIG zniżkował
o 0,5 proc. Nieco lepiej radziły sobie wskaźniki małych i średnich firm, ale i one znalazły się pod kreską, tracąc po około 0,2 proc. Po krótkich wahaniach, w wyniku których główne indeksy przez moment zwiększyły nieco skalę spadku, sytuacja zaczęła się poprawiać. Nie dotyczyło to jednak ani mWIG40, ani sWIG80, które nadal zniżkowały powiększając straty.
W pierwszych minutach sesji akcje KGHM, PKN Orlen, Lotosu i PKO traciły po 1,2-1,5 proc. Aż o 2,8 proc. spadały walory BRE. Jeszcze przed południem zdecydowanie poprawiła się sytuacja obu naszych firm paliwowych, a papiery Lotosu wyszły nawet zdecydowanie nad kreskę. Po publikacji znacznie lepszych niż się spodziewano wyników Bank of America i General Electric, indeks największych spółek zbliżył się do poziomu czwartkowego zamknięcia i w jego okolicach czekał na reakcję Wall Street. Na pozostałych wskaźnikach informacje zza oceanu nie zrobiły żadnego wrażenia.
Ostatecznie WIG20 zniżkował o 0,24 proc., WIG spadł o 0,34 proc., wskaźnik średnich firm zmniejszył swoją wartość o 0,67 proc., a sWIG80 o 0,66 proc. Obroty na rynku akcji wyniosły 1,35 mld złotych.
Giełdy zagraniczne
Mimo sporych kłopotów i nerwowości, amerykańskie byki zdołały w czwartek po raz kolejny przedłużyć swoją dominację. Dow Jones zyskał 0,19 proc., Nasdaq wzrósł o 0,43 proc., a S&P500 jedynie o 0,09 proc. Konsekwencja, z jaką Wall Street wspina się w górę, musi budzić respekt. Od dołka z 5 lutego S&P500 zyskał już 13,6 proc. Na 49 sesji, które upłynęły od tego czasu, mniej niż co trzecia kończyła się niewielkim spadkiem. Przewaga byków jest więc miażdżąca. Mimo to oczywiste wydaje się, że nie będzie trwać nieprzerwanie i wiecznie.
Dobra passa zdecydowanie została przerwana na parkietach azjatyckich. Wszystkie znalazły się dziś na minusie. Liderem spadków była giełda w Tajlandii, gdzie indeks zniżkował o prawie 3 proc. Na drugim miejscu znalazł się japoński Nikkei, który stracił
aż 1,5 proc. Tamtejszych inwestorów znów martwi umacniający się jen. Po osiągnięciu rekordowo wysokiego poziomu na początku kwietnia, indeks zdecydowanie zniżkuje przy sporych wahaniach. W Hong Kongu spadek wyniósł 1,3 proc. Shanghai Composite stracił 1,1 proc., zaś Shanghai B-Share 0,3 proc. Na chińskiej giełdzie widać wciąż walkę byków o utrzymanie indeksów przynajmniej w trendzie bocznym.
W Paryżu i Frankfurcie handel rozpoczął się dziś od spadku o prawie 0,5 proc. Londyński FTSE zniżkował na otwarciu o 0,2 proc. Nastroje szybko jednak się poprawiły,
a spadki zostały w całości zniwelowana. Paryski CAC40 zyskiwał nawet już po pierwszej godzinie handlu o 0,2 proc. Na parkietach naszego regionu dominowały zniżki. Choć ich skala nie była zbyt duża, poprawy w ciągu dnia nie było widać.
Waluty
Rytmy zorby znów zabrzmiały w czwartek na światowym rynku walutowym. Po środowym odbiciu do 1,367 dolara, kurs euro znów wylądował w okolicach 1,35 dolara. Wczoraj wieczorem starał się mozolnie odrabiać straty, lecz dziś rano ponownie został sprowadzony niżej. Tuż po godzinie 15.00 dynamika spadku kursu wspólnej waluty wyraźnie przyspieszyła i poziom 1,35 dolara został przełamany.
src="http://static1.money.pl/i/intraday/2010-04-16/eurusd.png?id=12514282"/>
Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej
W naturalny sposób złoty osłabił się wobec dolara. Dziś rano „zielony” zdrożał w porównaniu do czwartkowego zamknięcia o 2 grosze i trzeba było za niego płacić 2,86 zł. Nieco mniej naturalnie wyglądało dynamiczne osłabienie się naszej waluty wobec euro. Po wczorajszym dotarciu kursu wspólnej waluty do okolic 3,85 zł, dziś euro dynamicznie zyskało 2,5 grosza. Trudno jednak przypuszczać, by był to efekt aktywności naszego banku centralnego. Za franka przed południem trzeba było płacić 2,7 złotego.
Podsumowanie **
W piątek przez większą część sesji byki miały spore kłopoty z obroną swoich pozycji zdobytych w pierwszych dniach tygodnia. Dopiero wczesnym popołudniem udało się im wydźwignąć indeks największych spółek w okolice czwartkowego zamknięcia. Pozostałe wskaźniki konsekwentnie jednak traciły. Najmocniej te odzwierciedlające koniunkturę
na rynku małych i średnich firm. Taki układ sił może wskazywać, że mniejsi inwestorzy indywidualni tracą wiarę w kontynuację wzrostów lub szykują pieniądze na akcje PZU.