Powoli sesje na GPW stają się przeraźliwie nudne. Przy obrotach nie przekraczających 1 mld zł, każde większe zlecenie może zachwiać rynkiem i wprowadzić niepotrzebną nerwowość. W dodatku indeks WIG20 przykleił się niemal do linii 2800 pkt., i ani myśli iść w górę. Spadać zresztą tez nie ma ochoty, bo zawsze znajdzie się ktoś życzliwy, kto podreperuje jego notowania większymi zakupami. Tak wyglądały sesje w tym tygodniu i środowa nie różniła się niczym szczególnym od tego obrazu.
O ile na akcjach blue chipów trwa gra „w dobieranego” (inwestorzy skwapliwie zbierają z rynku przecenione walory), o tyle na akcjach mniejszych spółek i firm technologicznych mamy do czynienia z bardzo dużą zmiennością cen. W takiej sytuacji wygrywają inwestorzy, którzy mniej zwracają uwagę na fundamenty, a bardziej kierują się instynktem. Bohaterem środowej sesji był Mostostal Zabrze, którego akcje wzrosły o ponad 17 proc. To wynik informacji, że Zbigniew Opach (członek RN spółki i jeden z głównych udziałowców) kupił wierzytelności spółki. Szaleństwo na tych walorach jeszcze się nie skończyło, gdyż na walentynki spodziewana jest decyzja sądu w sprawie zatwierdzenia układu z wierzycielami. Ostatnia informacja powoduje, że wzrastają szanse na taki układ, jak i to, że być może dojdzie do emisji akcji, skierowanej do wybranych posiadaczy długów spółki – podkreślmy jednak, że to jedynie spekulacje. Trudno jednak przypuszczać, by Zbigniew Opach altruistycznie, wybawiał Mostostal od kłopotów finansowych. Na
marginesie warto dodać, że na forach internetowych od kilku dni trwało „naganianie” na te akcje, co może tłumaczyć tak żywiołową reakcję parkietu.
Prawie 4 proc. straciły akcje KGHM. Inwestorzy mają poważny problem, bo gra przeciwko rekomendacji HSBC może się skończyć bardzo źle. Pytanie jednak, czy wierzyć analitykom? Ostatnie wydarzenia na GPW skłaniają do tego, by z dystansem podchodzić do wszelkich rekomendacji. Tym bardziej, że HSBC niezbyt często upublicznia swoje analizy dotyczące rynku polskiego.
Optymistyczny scenariusz na czwartek i piątek, to jednak zwyżka, której przewodził będzie właśnie miedziowy koncern. Po ostatnich spadkach musi nastąpić odbicie, choćby korekcyjne. Pesymiści zapewne jednak od samego rana będą wieszczyć spadki. Obecnie rynek nie ma jednak za bardzo gdzie spadać. Jeżeli bowiem inwestorom nie puszczają nerwy i nie sprzedają masowo akcji (cały czas niskie obroty), to trudno oczekiwać, by zaczęli nagle wyprzedaż, zanim poznają wyniki kwartalne spółek. Te będą zaś publikowane głównie po 15 lutego.