*Nareszcie z czystym sumieniem możemy mówić o naprawdę udanej sesji na warszawskiej giełdzie. WIG20 poszedł w górę o prawie 2 proc., a indeks całego rynku WIG o nieco ponad 1,5 proc. *
Ale nie to jest najważniejsze. Najbardziej cieszy wzrost obrotów, który dowodzi, że na rynku wreszcie pojawił się znaczący popyt na akcje. Na koniec środowej sesji wartość obrotów podliczono na ponad 1,8 mld zł. To wciąż nie są Himalaje, ale już o niebo lepiej, niż 800-900 mln zł obrotów, jakie oglądaliśmy na parkiecie jeszcze niedawno.
Trudno jednoznacznie powiedzieć co przekonało inwestorów, by akurat w środę odważniej pojawić się na parkiecie ze zleceniami kupna. Być może dobra seria osiągnięć giełd za Oceanem (tam inwestorzy ignorowali ostatnio wszelkie złe informacje, a entuzjastycznie reagowali na te dobre, dzięki czemu indeksy wspięły się na poziomy najwyższe od dwóch-trzech miesięcy), czy wieści z krajowych spółek, zwłaszcza banków, które podają bardzo dobre wyniki finansowe. Pewnie po trochu jedno i drugie. Nieprzypadkowo to właśnie banki i spółki deweloperskie - a więc dwie najbardziej niedoceniane ostatnio branże - położyły największe zasługi we wzrostach indeksów. Dość powiedzieć, że indeks WIG-banki zyskał na wartości aż 2,7 proc., a WIG-deweloperzy poszedł w górę o 2,8 proc.
Pojawienie się pokaźniejszego popytu na parkiecie to naprawdę bardzo dobra wiadomość, ale jeszcze nie przesądza ona o tym, że na parkiecie pojawia się nowy trend wzrostowy. Póki co WIG20 nie przełamał jeszcze bariery 3150-3200 pkt., która jest granicą panującego od trzech miesięcy ,,beztrendzia". Na razie indeks największych spółek wysforował się w okolice 3040 pkt., więc potrzeba jeszcze ok. 4-5 proc. by udowodnić, że na parkiecie zawitało ,,nowe".
W tym kontekście bardzo istotna może być czwartkowa sesja. Ważne, by kupujący nie przestraszyli się skali środowego wzrostu cen i nie spasowali. To mogłoby spowodować, że z pozostałych inwestorów uszłoby powietrze i wrócilibyśmy do marazmu. Ciekawe jak inwestorzy zareagują na wyniki finansowe największych banków - w czwartek wyniki za pierwszy kwartał podadzą PKO BP i Pekao. Pytanie też co stanie się za Oceanem. W środę wieczorem widzieliśmy tak solidne spadki (niecałe 2 proc. w przypadku najważniejszych indeksów), po części wynikające z realizacji zysków po ostatniej fali zwyżek cen. U nas zakupy akcji dopiero się rozkręcają, więc znaczne pogorszenie nastrojów w USA mogłoby podciąć skrzydła optymistom i zakończyć przyjemny sen o końcu bessy.