Tydzień nie należał do ciekawych upływając pod znakiem przewagi podaży i kontynuacji spadkowej korekty. Od tego schematu nie odbiegała też zbytnio dzisiejsza sesja, którą WIG20 zakończył symbolicznym spadkiem i generalnie działo się niewiele. Notowania zostały zdominowe przez nienajlepszą atmosferę na giełdach zachodnich i oczekiwania na efekty szczytu w Kopenhadze, który do końca sesji trzymał inwestorów w niepewności. Tylko do południa ruchy były nieco żywsze – po nieudanym ataku na czwartkowe minimum udało się odrobić część strat, ale później indeks utknął w kilkupunktowej konsolidacji. Pod koniec dnia byki spróbowały jeszcze raz wyrwać rynek z marazmu, a pretestem stały się informacje o możliwości otrzymania przez Polskę dodatkowych środków.
Pomimo sporej dynamiki zrywu i naruszenia poprzedniego zamknięcia nie udało się jednak utrzymać rynku na plusie i ostatecznie WIG20 zakończył o 0.06% poniżej. O skali niezdecydowania świadczy niski poziom obrotów, które wyniosły zaledwie nieco ponad 110 mln zł i były najniższe od 20 listopada br.
Trudno w tej sytuacji wskazać też spółki, które by wyraźniej wyróżniły się na tle rynku. „Najcięższe”, jak TPSA, PKN, czy Pekao zanotowały umiarkowane spadki, a największe obroty tradycyjnie już towarzyszyły akcjom pierwszej z nich. W miarę ciekawie zachował się sektor bankowy, w którym dało się zauważyć sporą polaryzację zainteresowania inwestorów. O ile na przykład Pekao i BZWBK straciły na wartości, to dość mocny popyt pojawił się chociażby na BRE i BPHPBK.
Obecna próba zahamowania przeceny nie zmienia zasadniczo obrazu rynku, w którym w dalszym ciągu przewaga należy do niedźwiedzi. Pozytywne dla naszego kraju zakończenie szczytu w Kopenhadze może wprawdzie sprowokować odbicie, ale na większe wzrosty trudno w związku z tym liczyć. W perspektywie kolejnych dni decydującą rolę powinna znowu mieć sytuacja na giełdach światowych, a ta ostatnio nie pozwala by optymistycznie patrzeć w najbliższą przyszłość. Podobnie wygląda sytuacja biorąc pod uwagę, że stosunkowo blisko mamy silne opory (np. przebita linia październikowych wzrostów na poziomie ok. 1217 pkt.), nie pozostawiające wiele miejsca na zwyżkę. Jest bowiem dość prawdopobne, że już w tych okolicach WIG20 może powrócić do spadków.