w przypadku indeksu WIG20. Warunki do jego przebicia były sprzyjające, aczkolwiek bliskość długiego weekendu dość skutecznie tonowała zapędy popytu.
Nowych wiadomości dla inwestorów dzisiaj nie brakowało. Jedną z ważniejszych był opublikowany wczoraj wieczorem protokół z ostatniego posiedzenia FOMC, na którym zresztą podniesiono stopy procentowe. Jego wydźwięk był dość jastrzębi, gdyż członkowie komitetu wskazywali na możliwość pozytywnego zaskoczenia przez tempo wzrostu gospodarczego, co może prowadzić do potrzeby większego od oczekiwań zacieśnienia polityki monetarnej. Z drugiej jednak strony, po raz pierwszy od dawna pojawiła się wzmianka o wpływie silnego dolara, który może obniżyć tempo inflacji. To z kolei oznaczałoby skromniejsze podwyżki stóp procentowych.
Dla inwestorów pierwsza kwestia związana z postępującym ożywieniem gospodarczym nie była zaskoczeniem, gdyż dyskontują je już od pewnego czasu. Pewnym novum było jednakże zwrócenie uwagi na dolara, co zmniejszało presję na jego umocnienie i w konsekwencji powinno być pozytywnie odczytywane w spektrum rynków wschodzących. Było to szczególnie widoczne dzisiaj o poranku w Azji, gdzie przy lekko zniżkującym parkiecie w Tokio, pozostałe rynki na wartości zyskiwały. Dawało to nadzieję na podobnym scenariusz w Warszawie, ale ważną przeszkodą ku temu był zbliżający się wielkimi krokami dłuższy weekend.
Jutro opublikowane będą ważne comiesięczne dane z amerykańskiego rynku pracy, a krajowi inwestorzy nie będą w stanie na nie zareagować. To ograniczało apetyty do zakupów, podobnie jak stabilna postawa pozostałych rynków europejskich. Pamiętać przy tym trzeba, że silniejsze euro nie jest korzystne z punktu widzenia Europy Zachodniej, gdyż ogranicza jej konkurencyjność, której wzrost w pewnej części przyczynia się obserwowanego ożywienia.
Publikowane dzisiaj dane pozostawały bez większego wpływu na zachowanie inwestorów. Co prawda in plus zaskoczyła inflacja producencka w Europie, ale było to spójne z wczoraj publikowanym szacunkiem inflacji. Z kolei z USA spłynęła pierwsza seria danych z rynku pracy, gdzie cotygodniowa ilość wniosków spadła do drugiego najniższego poziomu za czasów prezydentury Obamy. Od dobrej strony pokazały się również wskaźniki mierzące koniunkturę w sferze usług, ale stało się to niejako nową normą i to nie tylko w USA, ale de facto na całym świecie. W konsekwencji inwestorzy mogli spokojnie zakończyć tę sesję. Indeks WIG20 prawie się nie zmienił i wciąż tkwi tuż pod poziomem 2000 pkt.