Sytuacja, która panuje obecnie na Wall Street budzi z jednej strony euforię, a z drugiej strony obawy.
Tak długiego ciągu wzrostu z wyznaczaniem codziennie nowych historycznych szczytów nie mogliśmy obserwować od dekady. Nastroje napędzane są poprzez Donalda Trumpa, na czym korzystają również inne globalne parkiety, w tym GPW.
Śmiało można stwierdzić, że na rynku powrócił tzw. "Trump trade", który w anglojęzycznych mediach jest obecnie obserwowany "Trump jump" ze względu na silne wzrosty na parkietach. Po pierwsze mamy powrót do zapowiedzi narzędzi wsparcia gospodarki: obniżka podatku korporacyjnego, deregulacje, czy wydatki fiskalne. To wszystko decyduje o silnych wzrostach spółek na Wall Street, które korzystają z fali optymizmu. Same spółki zanotowały ostatnio również świetne wyniki kwartalne, które potwierdzają, że gospodarka Stanów Zjednoczonych może przyśpieszyć, bazując na stwierdzeniu, że sytuacja na giełdzie jest wskaźnikiem wyprzedzającym koniunkturę.
Pojawiły się jednak spekulacje, że spółki czeka spora korekta. Patrząc jednak na wskaźniki kontrariańskie, czyli stosunek pozytywnych nastrojów do negatywnych wcale nie pokazuje wykupienia akcji na Wall Street.
Co więcej, ostatnie lepsze wyniki spółek spowodowały, że mamy do czynienia ze stabilnymi wycenami na amerykańskim rynku akcji. Jeszcze niedawno indeks Dow Jones Industrial Average miał problemy z pokonaniem poziomu 20 tys. punktów, a w tym momencie zbliża się już blisko do poziomu 21 tys. punktów. Dzisiejsza sesja przynosi nam niezłe dane na temat zasiłków dla bezrobotnych, które wzrosły mniej niż oczekiwał tego rynek oraz dobre dane z rynku nieruchomości. Rozpoczęte budowy spadły, natomiast wydane pozwolenia na budowę nieruchomości wzrosły do najwyższych poziomów od roku, co pokazuje na potencjalne odbicie inwestycji w Stanach Zjednoczonych, co jest z kolei dobrą oznaką dla sektora budowlanego, czy przemysłowego w USA.
Niemniej dzisiejsza sesja jest raczej płaska, choć nie wykluczone, że dojdzie do ponownego ataku na historyczne szczyty. Spekuluje się na temat szybkich podwyżek stóp procentowych w USA, które spowodują wzrost kosztów kredytowania dla inwestorów. Ważniejszym jednak czynnikiem wydaje się to, że gospodarka jest na tyle silna, że jest w stanie unieść ciężar niewielkich podwyżek stóp procentowych, które w przypadku pogorszenia się sytuacji, dają pole do interwencji.
W Europie notowane są spadki, które mogą być związane z kolejnym sondażem przedwyborczym we Francji, który pokazuje niesłabnące poparcie dla populistycznej Marine Le Pen. DAX traci 0,39%, CAC 40 zniżkuje o 0,51%, natomiast brytyjski FTSE 100 spada o 0,35%. W przypadku Wall Street początek handlu po godzinie 15:30 jest raczej płaski. S&P 500 traci 0,15%, DJIA zniżkuje 0,05%, natomiast Nasdaq spada o 0,06%.
W przypadku WIG20 mamy do czynienia z lekką euforią na godzinę przed zakończeniem handlu. Głównymi motorami napędowymi są spółki paliwowe: Orlen oraz Lotos, które po słowach ministra Henryka Kowalczyka na temat fuzji zaczęły mocno zyskiwać. Wcześniej takie komentarze spotykały się raczej z przeceną. Dodatkowo PGNiG pochwalił się dobrymi wynikami, podobnie jak ostatnio spółki paliwowe i przedziela Orlen i Lotos w liderujących spółkach WIG20. Dzięki tak silnym ruchom WIG20 zdołał pokonać dzisiaj poziom 2200 punktów i zyskuje obecnie 1,53%.