Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

GPW: Powrót do kupna akcji. Na jak długo?

0
Podziel się:

Sprawdź, co się dzieje na warszawskim parkiecie w komentarzu Money.pl.

  Łukasz Pałka , Analityk Money.pl 
 
Dziennikarz ekonomiczny, który w 2009 r. porzucił prasę papierową dla internetu. Giełdowy optymista, dla którego analiza techniczna to wróżenie z fusów, bo liczą się tylko twarde dane. Czasami zdarza mu się świadomie łapać noże, a w okresie bessy śpi spokojnie.
Łukasz Pałka , Analityk Money.pl Dziennikarz ekonomiczny, który w 2009 r. porzucił prasę papierową dla internetu. Giełdowy optymista, dla którego analiza techniczna to wróżenie z fusów, bo liczą się tylko twarde dane. Czasami zdarza mu się świadomie łapać noże, a w okresie bessy śpi spokojnie.

Łukasz Pałka, godz. 17.43

Inwestorzy mają za sobą dość dobrą sesję, która zatrzymała serię spadków głównych indeksów. Sesja na Wall Street da odpowiedź, czy odbicie będzie trwalsze.

WIG20 dość niespodziewanie zyskał dzisiaj ponad 1 procent. Kupujący mieli też przewagę w przypadku wskaźników mniejszych spółek. Zwłaszcza druga część sesji przebiegła pod dyktando byków również na pozostałych europejskich parkietach.

Pretekstem, który zachęcił inwestorów do kupowania akcji na europejskich giełdach była udana aukcja włoskich bonów skarbowych, a także wypowiedź przedstawiciela Europejskiego Banku Centralnego, który stwierdził, że EBC wciąż może interweniować na rynku długu.

To zdecydowanie poprawiło nastroje, tym bardziej że również handel na Wall Street ruszył od wzrostów głównych indeksów. To między innymi zasługa dobrego początku sezonu wyników po publikacji raportu spółki Alcoa.

Zdecydowanie najmocniej w indeksie WIG20 rosły dzisiaj spółki Boryszew oraz Synthos. Wzrosty w obu przypadkach sięgnęły prawie 6 procent. Przez cały dzień z drugiej strony stawki utrzymywała się spółka GTC, której akcje ostatecznie spadły o 1 procent.

GPW: Inwestorzy znów kupują. W USA czekają na ważne dane

Łukasz Pałka, godz. 16.15

Notowania na nowojorskiej giełdzie ruszyły na bardzo wyraźnych plusach. To poprawia nastroje wśród inwestorów na europejskich parkietach.

Indeks WIG20 zyskuje już nawet ponad 1 procent wobec wczorajszego zamknięcia. Nieco słabiej spisują się główne wskaźniki małych i średnich spółek, ale i tutaj sprzedający akcje nie zyskują przewagi.

Nastroje w Europie poprawiły się po otwarciu handlu na Wall Street, gdzie inwestorzy czekają dzisiaj publikację tzw. Beżowej Księgi. Wczoraj z kolei nie zawiedli się na wynikach koncernu przemysłowego Alcoa.

W WIG20 bardzo mocne wzrosty notują najnowsze w nim spółki Boryszew oraz Synthos. Obie zyskują ponad 4 procent. Zdecydowana większość blue chipów jest na plusach. Obecnie tracą tylko BRE, TVN i GTC.

GPW: Poprawa nastrojów przed startem Wall Street

Łukasz Pałka, godz. 14.55

Druga część sesji na europejskich parkietach przebiega w lepszych nastrojach. Główne indeksy w większości umacniają się przed rozpoczęciem handlu za oceanem.

Według opublikowanych właśnie danych z USA, ceny importu wzrosły tam w marcu aż o 1,3 procenta w porównaniu do poprzedniego miesiąca. To wynik znacznie wyższy od prognoz analityków i jednocześnie najwyższy od roku. Można go tłumaczyć między innymi wzrostami cen na rynku paliw.

Nowojorska giełda powinna rozpocząć sesją na plusach, co powoduje również poprawę nastrojów wśród inwestorów na europejskich parkietach. WIG20 wyraźnie odrabia już poranne spadki. Podobnie zresztą, jak główne indeksy na pozostałych europejskich giełdach.

Wśród spółek z WIG20 poprawa nastrojów najbardziej sprzyja spółkom Boryszew oraz Pekao SA. Obie zyskują ponad 2 procent. W tyle stawki znów jest spółka GTC, która dzisiaj traci ponad 2,5 procenta.

GPW: Inwestorzy nie boją się tsunami

Artur Nawrocki, godz. 12.00

WIG20 kontynuuje zwyżkę pomimo słabej aukcji włoskich bonów skarbowych oraz doniesień od trzęsieniu ziemi w pobliżu Indonezji. Tymi wiadomościami nie przejmują się też giełdy na Zachodzie.

3- oraz 12- włoskie papiery dłużne zostały sprzedane na łączną kwotę 11 miliardów euro. Niestety rentowność bonów była zdecydowanie wyższa niż na ostatnim przetargu włoskich bonów. Stosunek popytu i podaży był podobny.

Cały czas dochodzą informacje o trzęsieniu ziemi koło Indonezji oraz oczekiwanie na falę tsunami. W 2004 roku fala spowodowała śmierć aż 240 tysięcy ludzi. Na razie giełdy nie przejmują się doniesieniami znad Oceanu Indyjskiego.

Największym spółkom GPW przewodzi Boryszew zyskując niemal trzy procent. Dobrze radzi sobie także bank Pekao SA rosnący ponad 2,28 procenta. Na drguim biegunie znajduje się GTC, które spada blisko 3 procent.

GPW: Alcoa broni przed głębszymi spadkami

Artur Nawrocki, godz. 10.06

*Pomimo znacznej wyprzedaży na amerykańskiej giełdzie, inwestorom na polskiej giełdzie na razie udaje się uniknąć głębszych spadków. Z dużej mierze przyczyniły się do tego zaskakujące wyniki aluminiowej Alcoi. *

Gracze z Europy czekają głównie na aukcje włoskich bonów skarbowych, która zaplanowano na godzinę 11.00. Włosi chcą sprzedać papiery o łącznej wartości 12 miliardów euro. Wydarzenie jest dosyć ważne, gdyż w poprzednim tygodniu wróciły obawy o strefę euro.

Rynki azjatyckie zanotowały umiarkowane spadki, z kolei indeksy w Europie znajdują się blisko kursów z wczorajszego zamknięcia. DAX i FTSE są na plusie, z kolei CAC40 lekko zniżkuje.

Na pozytywną rekomendację nie zareagował kurs Netii, który wynosi obecnie 6,18 złotego. Z kolei wśród blue chipów najbardziej zniżkuje GTC oraz Synthos, który wczoraj podzielił się dywidendą. Przed mocniejszymi spadkami broni się energetyczny Tauron, który znajduje się blisko wsparcia na poziomie 5 złotych.

Strefie euro grozi upadek. Co dalej z akcjami?

Arkadiusz Droździel, 10.04, godz. 23.04

Fala wyprzedaży na giełdach w Europie oraz zdecydowana przewaga sprzedających akcje na Wall Street przemawiają jednoznacznie za kontynuacją spadków na rynkach akcji. Sytuację inwestorów w Warszawie pogarsza dodatkowo przełamanie ważnego poziomu przez WIG20.

Od początku wtorkowej sesji kupujący na europejskich parkietach byli w odwrocie. Na ich niekorzyść działała poniedziałkowa wypowiedź szefa Fed, który stwierdził, że amerykańskiej gospodarce dużo brakuje, by uznać, że w pełni odbudowała się ona po recesji lat 2008-2009. Do tego doszły wiadomości z chińskiej gospodarki. Choć nadwyżka w handlu zagranicznym wyniosła 5,3 mld dolarów i była tym samym wyższa od prognoz, to w dużej mierze było to zasługą wolniejszego od oczekiwań tempa przyrostu importu. To zaś jest kolejny sygnał, że chińska gospodarka traci impet.

Tym co jednak miało największy wpływ na decyzję inwestorów były obawy o kondycję hiszpańskiej gospodarki. Uznali oni bowiem, że zapowiedź cięć wydatków budżetowych o kolejne 10 mld euro, by tym samym zbić deficyt budżetowy do 5,3 procent, grozi nawrotem recesji w tym kraju. A jest to o tyle realne, że Hiszpania boryka się z rekordowym wśród unijnych krajów bezrobociem, którego stopa przekracza 23 procent.

Pogorszenie się, i tak niezbyt dobrej sytuacji gospodarki, rodzi obawy, że Hiszpanie nie będą w stanie obsługiwać swojego zadłużenia, które wynosi 730 mld euro. Choć w porównaniu do PKB jest to jedynie niecałe 70 proc., a więc o kilkadziesiąt punktów procentowych mniej niż w przypadku Grecji, Irlandii, czy też Portugalii, to kwotowo stanowi więcej niż długi tych trzech krajów łącznie wziętych.

Przy tej skali zadłużenia, gdyby Hiszpania nie była w stanie sama regulować swoich zobowiązań, pomoc zewnętrzna może okazać się trudna do udzielenia. Należy bowiem pamiętać, że już wsparcie Grecji, Irlandii i Portugalii w sumie na kwotę ponad 360 mld euro w latach 2010-2012, bardzo nadwyrężyło możliwości finansowe państw unijnych i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Niepokój jest o tyle uzasadniony, że dotychczas przywódcy państw strefy euro nie doszli do porozumienia jakimi środkami na ratowanie zagrożonych państw, mają dysponować na tą pomocą odpowiednie instytucje (EFSF i ESM).

Te obawy nakręcają nerwowość na rynkach finansowych co ma swoje odbicie we wzroście rentowności hiszpańskich obligacji. We wtorek na rynku wtórnym dziesięciolatek emitowanych przez rząd Hiszpanii wzrosła do ponad 6 proc., a więc najwyższego poziomu od końca listopada 2011 roku, gdy realne było zagrożenie upadkiem Eurolandu. A im więcej Hiszpanie muszą płacić kapitał tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia problemów z obsługą zadłużenia. I koło się zamyka.

Hiszpania to byłby jednak dopiero przygrywka. W ślad za nią w podobne tarapaty wpadłyby Włochy, których zadłużenie dobija prawie do dwóch miliardów euro, a w porównaniu do PKB przekracza 120 procent. Realizacja takiego scenariusza byłaby równoznaczna z upadkiem strefy euro i turbulencjami trudnymi na rynkach finansowych trudnymi do wyobrażenia.

Niepokój o sytuację w Eurolandzie dotarł także do Warszawy. I choć skala przeceny była nieco niższa niż w Zachodniej Europie, gdzie indeksy straciły na koniec dnia nawet po 5 procent, to WIG20 przebił jednak ważny poziom z punktu widzenia analizy technicznej.

Indeks największych spółek zakończył dzień na poziomie 2226 punktów, czyli o kilkanaście mniej od dołków z początku marca. To natomiast znacznie zwiększa prawdopodobieństwo cofnięcia się jego w okolice 2100 punktów, a więc minimów z przełomu roku.

Nieco nadziei inwestorom dają wieści zza Oceanu. Pomimo że indeksy na tamtejszych giełdach zanotowały najgorszą sesję w tym roku, to po zakończeniu handlu swoimi wynikami - tradycyjnie jako pierwsza spośród blue chipów - pochwaliła się Alcoa.

Jeden z największych na świecie producentów aluminium w pierwszym kwartale 2012 roku zarobił na czysto 105 mln dolarów, czyli 10 centów na akcje. To zdecydowanie lepiej niż oczekiwali analitycy, którzy prognozowali stratę 4 centów na akcję. O 9 procent w skali roku zwiększyły się przychody spółki, pomimo że w tym czasie aluminium potaniało.

giełda
komenatrze giełdowe
dziś w money
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)