Po wczorajszej neutralnej sesji w USA można było się dziś spodziewać czegoś więcej. Do godz. 11 inwestorzy mogli jeszcze wierzyć w jakiś pozytywny scenariusz, jednak potem podaż przyspieszyła i indeksy zaczęły się obsuwać.
_ Tradycyjnie _ najbardziej tracił WIG20, jednak, w przeciwieństwie do wczorajszej sesji, spadki nie były napędzane jedną spółką (KGHM), lecz dostało się po równo każdemu. Cały indeks stracił 3,36 proc. i znalazł się tuż przy okrągłej granicy 1600 punktów.
W dużo gorszej (technicznie) sytuacji znajduje się WIG, który po dzisiejszej sesji znajduje się tuż nad najniższymi poziomami bessy. Te zresztą zostały osiągnięte dwie sesje temu, licząc w cenach zamknięcia. Myślę jednak, że nie ma co tu przywiązywać wagi do szczegółów, czy dołek został przebity o jeden, dwa czy trzy punkty. Dopiero wyraźniejsza czarna świeca będzie oznaczać kłopoty byków.
Ci, którzy spodziewali się bardziej dynamicznego odbicia (w tym ja) mogą się więc czuć zawiedzeni.
W kontekście dzisiejszego handlu warto przyjrzeć się notowaniom kontraktów terminowych na WIG20, które notują w ostatnich dniach wysoką zmienność. Tym razem po spadku FW20 prawie o 5 proc. baza znów jest ujemna. Jako, że w jutrzejszym kalendarium znów nie ma jakiś kluczowych danych makro, będziemy mogli się spodziewać jutro wzrostów, tak aby baza znów stała się dodatnia.
Jeśli już jesteśmy przy danych - RPP obniżyła stopy o 0,75 pb. - to raczej skrajne prognozy analityków. Na złotym również nie było spokojnie, nasza waluta zyskiwała mniej więcej do decyzji RPP, a potem zaczęła się osłabiać.
Zobaczymy jak potoczy się sesja w USA. Na razie poznaliśmy dane z rynku nieruchomości: ceny spadły o rekordową wartość 18,2 proc. w skali roku.