*Otwarcie ostatniego tegorocznego tygodnia na większości europejskich parkietów przebiegło w umiarkowanie pozytywnych nastrojach, choć nie zabrakło też giełd, które tego optymizmu nie podzielały. *
Zwyżki za oceanem i niezłe zachowanie najważniejszych rynków w Azji w połączeniu z brakiem istotniejszych danych makro pozwoliły popytowi przejąć inicjatywę, choć z perspektywy całego dnia trudno raczej mówić o większej aktywności byków. Wzrosty to bowiem głównie zasługa udanego początku, natomiast przez sporą część notowań niewiele działo się ciekawego i najważniejsze indeksy poruszały się w konsolidacjach. Na niektórych parkietach wraz z upływem czasu zaczęła się nawet coraz bardziej ożywiać podaż, której presja przybrała na sile krótko po rozpoczęciu sesji za Atlantykiem.
Tamtejsze giełdy otworzyły się wprawdzie bez większych zmian, jednak szybko zaczęły słabnąć, co pogorszyło też sentyment na naszym kontynencie. W końcówce niektóre rynki wprawdzie lekko odreagowały, ale nie zmieniło to w większym stopniu obrazu sesji. Podobnie jak wczorajsze wzrosty najważniejszych europejskich indeksów, tak i przecena w USA nie będą raczej sygnałami mogącymi wskazać wyraźniejszy kierunek w najbliższym czasie. Aktywność pod koniec roku jest bowiem niewielka, a tym samym trudno raczej oczekiwać, że na kolejnych sesjach ta sytuacja się zmieni i bardziej, a wskaźniki mogą wejść w przejściową stabilizację.
WIG20 otworzył się na plusie, po czym dość mocno ruszył do góry. Determinacja popytu była zdecydowana, ale równie krótka i po niespełna godzinie handlu wzrosty zostały zatrzymane. Na tym też skończył się na rynku większy ruch. Indeks wszedł bowiem w konsolidację, a zakres wahań i aktywność inwestorów były znikome. Skuteczną zaporą dla spadków były okolice 1775 pkt., jednak obrona nie była impulsem dla większych wzrostów. W ten sposób wskaźnik podążał więc śladem innych giełd europejskich, na których również brakowało wyraźniejszego kierunku. Opór stanowił rejon 1782 pkt. i takim wąskim zakresie miały miejsce wahania, co potwierdza jedynie skalę marazmu. Pod koniec notowań popyt podjął próbę wybicia górą ze stabilizacji, ale po naruszeniu powyższej bariery niedźwiedzie zareagowały bardzo szybko i rynek powrócił w obręb horyzontu kończąc przy jego dolnej granicy.
Trudno było raczej oczekiwać, że wczorajsza sesja przyniesie większy ruch i poważniejsze zmiany sytuacji. Zaskoczenia nie było i choć zwyżka ma lekko pozytywną wymowę, to trudno na jej podstawie wyciągać wnioski co do kierunku dalszego ruchu na najbliższych sesjach. Niewielka aktywność ułatwia wprawdzie w pewnym stopniu zadanie popytowi, jednak będzie to raczej wystarczający argument dla mocniejszego atak na najbliższe opory. Pierwsze z takich ograniczeń znajdują się już w strefie 1839-1849 pkt., jednak znacznie istotniejszym oporem powinny być okolice 1900 pkt. Miejsca na większą poprawę nie ma więc wkrótce wiele.