Niezbyt dobrze rozpoczął się ten tydzień dla obozu byków. Wczorajsza sesja nie pozostawiła złudzeń kto obecnie ma przewagę na rynku.
Czy mogło być jednak inaczej, gdy zmagania WIG20 z rekordem przypominają mitycznego Syzyfa. Gdy już wydaje się, że głaz trafi na szczyt góry, ten nie wiedzieć czemu, wymyka się mu z rąk i spada na sam dół. Całe szczęście, że analogia owa nie jest doskonała,, bo mało kto by chyba wytrzymał psychicznie, gdyby indeks WIG20 miał rozpoczynać nową wspinaczkę dajmy na to z poziomu 3 tys. pkt.
Poziom ten przywołuję zresztą nieprzypadkowo. Właśnie mija rok, od wydarzeń, jakie miały miejsce po ostatniej mocnej korekcie, której dołek przypadał na koniec czerwca 2006 r. (2777 pkt.). W lipcu już dominowały wzrosty uwieńczone poziomem 3191 pkt. ustanowionych 31 lipca. Właściwe pytanie, jakie należy bowiem sobie teraz zadać brzmi: gdzie zaczyna się góra, na którą trzeba wtoczyć ten kamień?
Innymi słowy, gdzie znajduje się poziom od którego WIG20 się odbije i będzie w stanie zaatakować ponownie szczyty. Miejmy nadzieję, że będzie to wspominane we wcześniejszych moich komentarzach 3760 pkt., lub jeszcze lepiej 3800, czyli dolne ograniczenie kanału konsolidacyjnego.
Te dywagacje nie rozwiązują oczywiście problemu większości inwestorów, czyli spadków na szerokim rynku. Już dawno nie obserwowaliśmy sesji, gdy większość walorów zyskiwała na wartości.
W kontekście wczorajszych sporych spadków w USA (wyraźne przyspieszenie po zamknięciu notowań w Warszawie), dziś zapewne sytuacja się nie zmieni. Mam wrażenie, że dopiero publikacja wyników kwartalnych (pod warunkiem, że będą dobre), odwróci te tendencje.
Dziś w kalendarzu mamy sporo wydarzeń, które mogą odcisnąć piętno na rynku akcji. Oczywiście na pierwszym planie znajduje się posiedzenie RPP i decyzja w sprawie stóp procentowych.
Nie spodziewam się jednak zaskoczenia. Rada zapewne będzie chciała poczekać na więcej danych, bo wczorajsze informacja jakie podał GUS (spadek bezrobocia i wzrost sprzedaży detalicznej)
mogą sugerować, że gospodarka radzi sobie dobrze.
Skoro zmiany kosztu pieniądza nie będzie, to ,,namieszać" mogą wypowiedzi członków RPP. Wpływ na rynek mogą jednak wywołać tylko bardzo gołębie wypowiedzi członków Rady (poważyć przecież zawsze można). W sytuacji, gdy kolejna podwyżka w tym roku jest niemal pewna, jastrzębie mają nieco spiłowane szpony.
Po południu zaś, czyli tuż przed zakończeniem notowań w Warszawie, poznamy dane z rynku nieruchomości w USA. Najważniejszy wydaje się raport dotyczący sprzedaży domów na rynku wtórnym.
Analitycy prognozują, że Existing Home Sales wyniesie 5,9 mln. Ta publikacja może jednak schłodzić nastroje na światowych rynkach, co może oznaczać bardzo trudną końcówkę dzisiejszej sesji.