Wolny dzień na największym europejskim rynku musiał odbić się na mniejszej aktywności i obrotach w kraju, przez co WIG20 spędził większość dnia kreśląc płaską linię, a pierwsze zmiany miały miejsce dopiero po starcie giełd amerykańskich.
Panująca nuda na rynku nie oznacza wcale, że spokojnie było w publikowanych danych makro. Tu mieliśmy naprawdę doskonałe informacje. Największym zaskoczeniem okazał się wzrost polskiego PKB o 3,5 proc. w drugim kwartale 2010 roku. To wynik znacznie lepszy niż oczekiwane 3,2 proc. Możnaby narzekać, że największa w tym zasługa konsumpcji prywatnej oraz odbudowywaniu zapasów, a nie nakładów inwestycyjnych, ale jeżeli przyjąć, że ten segment dopiero budzi się po kryzysie to kolejne kwartały wyglądają naprawdę pozytywnie.
O skali rynkowego optymizmu po danych najlepiej świadczą komentarze członków RPP, że cały rok może przynieść wzrost sięgający nawet 3,5 proc. Mimo swojej oczywistej byczej wartości dane nie miały żadnego przełożenia na zachowanie się rynków, ale nic w tym wyjątkowego, ponieważ krajowe informacje, nawet te najlepsze, nie wpływają na indeksy. Poza polskimi danymi opublikowano dziś również indeksy nastrojów ze strefy euro, które były zgodne z prognozami i też nie dały żadnych impulsów. Kolejna porcja danych była już z USA, gdzie komunikat o przychodach i wydatkach Amerykanów był dość dobry. Dochody w skali miesiąca wzrosły o 0,2 proc., a wydatki o 0,4 proc..
Taki układ idealnie służy nastawionej na konsumpcje gospodarce Stanów Zjednoczonych. Większy wzrost wydatków niż dochodów sugeruje, że konsument częściej sięgał do portfela i więcej kupował. I pomimo tych wszystkich dobrych informacji WIG20 w końcowej części dnia zszedł poniżej poziomu neutralnego. Spadek zatrzymał się na 0,7 proc. przecenie na której rynek pozostał do końca dnia, ale uzasadnienie akurat takiego ruch nie ma żadnego sensu. Po prostu w tym jednych z ostatnich wakacyjnych dni w tej konkretnej chwili na rynku na chwilę znalazło się więcej podaży, bo obniżyły się też indeksy zachodnich giełd.
Dzisiejszy handel choć zakończony spadkiem już jutro nie będzie miał żadnego znaczenia. Patrząc na indeksy mniejszych spółek widać nawet, że podaż dominowała tylko na największych spółkach, a WIG20 odchorował piątkowy sztuczny fiksing. Wtorek to już zupełnie inna historia, bo po pierwsze jest koniec miesiąca, który może skłaniać do instytucjonalnego wyciągania indeksów, a po drugie i ważniejsze jest wypełniony półrocznymi raportami spółek na których skoncentrują się inwestorzy.