href="http://direct.money.pl/idm/"> Wtorkowa sesja zakończyła się wzrostem indeksów, a liderami ponownie były spółki z indeksu WIG20. Bardzo wysokie obroty w tym segmencie, dochodzące do 1,5 mld złotych, potwierdzają agresywność popytu prawdopodobnie pochodzącego ze strony zagranicy.
Wśród największych spółek najmocniejszym wzrostem mogli się we wtorek pochwalić akcjonariusze TVN, których akcje zyskały na wartości 7,5%. Od tygodnia akcje medialnej spółki są jednym z najszybciej rosnących walorów na rynku, w czym sprzyja również sukcesywne przełamywanie ważnych technicznych poziomów oporów.
O wiele bardziej spektakularne były jednak wczorajsze wzrosty banków Pekao i PKO BP, obie instytucje zyskały ponad 3% przy imponujących obrotach wynoszących odpowiednio 340 i 220 milionów złotych.
Na szerokim rynku optymizm był również widoczny, choć sesja miała tu o wiele spokojniejszy przebieg. Indeksy szerokiego rynku zanotowały dwukrotnie mniejszy wzrost od WIG20, lecz mimo tego przeważająca liczba spółek zyskała na wartości potwierdzając umiarkowaną chęć do zakupów akcji małych i średnich spółek.
Tematem dnia były korekty prognoz Polic i TIMu. Pierwsza ze spółek podniosła swoje projekcje finansowe i została wynagrodzona 10% wzrostem kursu. TIM natomiast pokazał inwestorom rozczarowujące informacje na temat ostatnich wyników, w związku z czym obniżył prognozy na cały rok, co skutkowało w 17% spadku kursu spółki.
Podsumowując wczorajsze notowania należy jednoznacznie określić, że na naszym rynku zadomowił się dość agresywny popyt. Prawdopodobnie pochodzący z zagranicy popyt zaatakował indeks największych spółek już pod koniec sesji poniedziałkowej, a wczorajsza sesja była potwierdzeniem jego dominacji.
Duża wadą takiego stylu wzrostów jest to, że tego rodzaju strona kupujących może w każdym momencie się wstrzymać lub wycofać, co utrudnia prognozowanie ruchów na kolejne sesje. Wczorajsza zwyżka ma szansę na kontynuację podczas dzisiejszych notowań.
W przypadku WIG20 szczyt hossy jest na wyciągnięcie ręki, choć na początku dnia rynki europejskie będą pod lekką presją podaży wynikającą z negatywnych danych opublikowanych po zakończeniu sesji amerykańskiej przez Merrill Lynch.